W pałacu jarowskim panował niezwykły ruch. Cała służba w komplecie krzątała się gorączkowo. Kamerdynerzy dyrygowali pokojowcami, główny ogrodnik ze swoim sztabem wygładzał dywanowe klomby, równał szpalery, ciął kwiaty na użytek pałacu. W kuchni pałacowej szykowano się, jak do wielkiej batalji. Kuchmistrz cały w anielskiej bieli wezwany był do samego księcia na kulinarną naradę. Sam książę dysponował obiad galowy, co dowodziło, że feta będzie pierwszego rzędu. W kwestjach bowiem gastronomicznych książę był niezastąpiony w pomysłach. Twórczość jego w tym kierunku znaną była ogólnie.
Kucharz na dyspozycję obiadu do księcia szedł z namaszczeniem.
Wszyscy byli uroczyście nastrojeni, prócz marszałka dworu, Orzęckiego, starego wiarusa, który po 31 roku błąkał się po świecie — a po 63 zesłanym był na Syberję, teraz nagle jakoś zachorował, co mu się zawsze zdarzało, gdy w pałacu zjawiali się pewni goście. Staruszek mrugał zaczerwienionemi powiekami i bacznie obserwował księżnę, gdyż wydała mu się nieco inna, niż zwykle, zresztą unikał wszystkich, patrzał tylko i zażywał tabaki, dyskretnie kichając, co dziwnie przypominało śmiech szyderczy.
Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/57
Ta strona została przepisana.
III.