— A ot... jakby nie koniec a początek stulecia walk i niewoli, zdawałoby się, że to czasy przed kampanją dwunastego roku, lub księstwa warszawskiego. Tylko... inny krój mundurów zdradza obecną epokę.
Stary magnat oparł się silniej na lasce.
— Tak... tak... panorama polskich salonów z aleksandryjsko-napoleońskiej doby. Wtedy była lekkomyślność, nadzieje, iluzje... dziś... po Nowosilcowie, Muchanowie, po szturmie Paskiewicza, po pięciu poległych i 8 kwietnia 1861 r. po pamiętnem „point de réveries“, po styczniowej insurekcji, po Murawiewie, Trepowie, po Nerczyńskach, cytadelach, najdzikszych ukazach, Apuchtinach, pogromach na Unji, obostrzeniach językowych i religijnych, po tem wszystkiem to... teraz... razi... zdumiewa...
— I boli — mruknął Hruda.
— Tak i boli, rani najświętsze uczucia. My, profesorze, obcowaliśmy z bólem, więc on nas dosięga jak starych znajomych.
— Ale i ból, hrabio, bywa różny, czasem występuje jako wynik tragizmu, nieszczęścia, a czasem zatruty bywa jadem ohydnego gadu, który go rodzi.
— Wstydu — cicho dokończył hrabia.
— Ot... i taki ból jest najzłośliwszy.
Obaj starcy umilkli, osnuci pajęczyną posępnych myśli. Siedzieli cicho obok siebie, hrabia zwiesił głowę na splecione dłonie oparte na lasce; profesor położył ręce na swych kolanach i wedle zwyczaju bębnił palcami. Spojrzał kilka razy na hrabiego wzrokiem pełnym sympatji i przemówił pierwszy.
— Co księstwa skłania do... takich stosunków?...
Hrabia poruszył się żywo.
— Próżność, moda...
— Próżność?... — nie rozumiem, hrabio. Książęta na Jarowie zadowalniający w ten sposób swą próżność?...
Magnat przeszył go wzrokiem.
Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/68
Ta strona została przepisana.