skim mundurze, tu dziś, ona, prawnuczka tamtej, walcwała z Mussin-Puszczewm, Czugajewem i jakimś trzecim najeźdźcą. Tu, gdzie rozbrzmiewały huczne wiwaty na cześć króla i rzeczpospolitej, tu wznoszono zdrowie... gubernatora, biurokraty caratu. I kto ten toast wzniósł... jej mąż... książę Krystyn... w murach jarowskiego pałacu?... Iskra wewnętrznej burzy rozpaliła się z szaloną siłą, wybuch tego płomienia uniósł księżnę z kanapki. Okraszona rumieńcem gniewu zerwała się i w podnieceniu wyciągnęła przed się ramię z zaciśniętą pięścią. Krzyknęła głośno:
— Moździerze jarowskie nie zagrzmiały fanfarą po toaście... dla was.
Wzburzona upadła znowu na sofkę ze śmiechem, dźwięczącym ironją i zgrzytem.
Tak... moździerze staroświeckie były głuche, one głos swój dawały po toastach na cześć króla polskiego, one tu... musiały milczeć.
Księżna uśmiechnęła się trochę rzewnie, bo to jej opór, bo to ona wbrew rozkazom księcia, by wytoczyć moździerze, zaprzeczyła stanowczo, intuicyjnie, czując potworność takiego czynu. A gdy książę wobec wicemarszałka dworu i starszej służby zżymnął się na ten bunt żony, i dość gwałtownie zapytał, czem zaakcentują toasty, księżna odrzekła zimno i sucho.
— Mogli przywieść z sobą karabiny.
Słowa te obiegły natychmiast cały pałac, wzburzyły księcia, lecz walka z księżną w takich razach była bezcelową, cały dwór stał za nią i książę to odczuwał. Po toastach grały trąby orkiestry, także jakoś ciszej, bez temperamentu, jakby fluid księżnej i tu wpływ swój wywarł dominujący.
Księżna nie wiedziała, że jej słowa i stanowczość dosięgły pawilonu i zapaliły promień radosny w trzech sta-
Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/81
Ta strona została przepisana.