przeczuwał, że przyjdzie Nemezys dziejowa, na wagi swoje zbierze krew, łzy i tyrańję zwycięzców. Ach i wielką wojnę Sfinks przeczuwał w swym uśmiechu zagadkowym, szyderczym i dlatego tak strasznym. Widział upadek krzywdzących, bo szale tyrańji na wagach Nemezys przeważyły i... teraz patrzy na Polskę, powstałą z kazamat więziennych. Patrzy na to, co się teraz w niej krzewi, i... śmieje się. Jakże potwornym, jakże przygnębiającym jest ten śmiech Sfinksa... Cóż jednak on widzi w tej dali mętnej, ku której dążymy, co on nam uśmiechem swym wróży?..
Pan Jacek zakrył oczy rozpaloną dłonią i doznał wrażenia, że pędzi naoślep wraz z całym narodem a gna go wicher szalony, jak puszczoną na rozhukane morskie bałwany fregatą, bez kierunku i żagli. Serce drętwiało mu z przerażenia i niepewności, czy spoidła wątłego stateczku nie wytrzymają napór burzliwych odmętów. Kto chwyci za rudel zbawczy, kto imie się wioseł, by skierować nawę oszołomionego narodu na spokojne wody, skąd już blisko do portu i ocalenia?? Gdzie jest ten sternik jedyny? Na niego naród cały czeka raczej intuicyjnie, niż świadomie? On dopiero, gdy się objawi, wniesie do Polski boskość i promienistość. On rzuci blask prawdy na wszystkich i wszystko... Zdemaskuje...
Pan Jacek zagłębiał się w takich rozmyślaniach coraz częściej i starał się wybadać dokładnie system myślowy tych, co stali u władzy. Swego szefa poznawał coraz lepiej. Lecz Mgławicz, gdy poczuł dotyk wyraźny i spojrzenie, idące w głąb duszy, chował się w skorupę i zasłaniał mgłą tajemniczości. Najszczerszy jednak był w rozmowie o Strzemskiej, zdradzał się często, że zaważyła poważnie w jego życiu i że nie jest mu obojętną. Nie wyjawiał żadnych faktów z przeszłości, więc, czy Strzemska
Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/115
Ta strona została przepisana.