Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/135

Ta strona została przepisana.
X.

Na usilne prośby Mgławicza pan Jacek zdecydował się pozostać. Nie był pewny, dlaczego ekscelencja go zatrzymuje, ale przeczuwał w tym tylko Strzemską. Mgławicz widocznie nie chciał utracić z nią bodaj pośredniego kontaktu. Pan Jacek miał także swój cel wytknięty i dlatego został na stanowisku. Kwestja mieszkaniowa upadła, gdyż sybirak był niewzruszony, dzięki czemu wyrzucona na bruk rodzina zajęła napowrót swój lokal: powiedziano jej uprzejmie, że poselstwo nie przyjechało jeszcze, a jeśli przybędzie to zajmie inny bardziej dogodny lokal.
Pan Jacek nie przypuszczał nawet, że tak dyplomatyczne wybiegi mogą być używane przez ludzi, którzy zajmują najwybitniejsze stanowiska i mają się kierować zasadą praworządności, Wytknął to kiedyś Mgławiczowi, ale ten odparł poważnie:
— Musimy być uprzejmi i konsekwentni, a uprzejm ść niekiedy opiera się na wybiegach...
Pan Jacek pracował gorliwie i wnikał we wszystkie sprawy tak ogólne, jak i te, które rozstrzygały się w gabinecie Mgławicza. Częstokroć, dzięki odmiennemu punktowi widzenia, nie mógł pogodzić się ze sposobem