Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/152

Ta strona została przepisana.

znowu rozpanoszenie się chamstwa w stopniu zastraszającym i groziło ruiną kultury narodowej. Wszystko, co było związane z władzą i kierunkiem kraju, nie miało poparcia i zaufania w narodzie. W tym pan Jacek widział groźny bakcyl zła. Wyjawiał nadużycia, będące często wyraźną defraudacją, które jednakże albo nie rażą władz, albo też bywają zatuszowane zręcznie, wedle rosyjskiej znanej recepty: „końce do wody“. Pan Jacek ogłaszał kilka faktów, zatopionych w ten sposób, gdyż tyczyły się rozkazów naczelnych. Strona etyczna i moralna społeczeństwa, rozluźnianie obyczajów, rozpusta jawna i tajna, upadek stopniowy a groźny powagi i znaczenia rodziny i bardzo często w sferach niższych i najwyższych legalizowana wolna miłość, zamiłowanie kobiet i mężczyzn do wyuzdanych zabaw i bezwstydu wszystko to poruszał pan Jacek w broszurze swojej ręką śmiałą. Zwracał się przytem do arystokracji polskiej, wzywając ją do otrząśnięcia z siebie zapleśniałej gnuśności. Bez ceremonji czynił im gorzkie wymówki za bierność w sprawach państwowych, za oglądanie się tylko na swoje własne nieszczęścia z powodu utraty obszarów ziemskich, głównie na kresach.
„Nazwiska tych potentatów — pisał — znane są obecnie przeważnie z went i figurują na listach balowych, gęsto przeplecione nową Iitańją nazwisk, tworzących almanach typowo powojenny. Powstał on nawet nie z dawnej plutokracji ale z paskokracji i partyjnokreacji. Panoszy się i rośnie w bogactwa ten nowy żywioł w Polsce, będący jej szczurami, bardzo mnożny i żarłoczny. Arystokracja, zrujnowana terytorjalnie, nic już z siebie osobiście dla kraju nie daje, uważając widocznie, że poświęciła swoje dobra i pałace, rozgromione przez bolszewików, a to wystarczy. Do działań ideowych ani utylitarno--