Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/162

Ta strona została przepisana.

życia twórczego momenty takie, jak Racławice, Raszyn, Olszynka grochowska, obrona Woli i kilka późniejszych złotych błyskawic ideowości na tle czarnej otchłani niewoli. I teraz jeszcze niedawno duch Polski błysnął jaskrawą gwiazdą pod Warszawą, gdy cały naród chwycił za broń, odpędzając dzikie hordy nowoczesnych Hunnów sowieckich. Czyż więc tylko momenty krytyczne, kładnące już topór na karku narodu, zdolne są ducha Polski ożywić? A jednakże ten duch, ten duch wielki...
Sybirak zamyślił się. Oczy jego, wpatrzone w ciemną toń stawu, widziały obrazy dawne i nowe, świetlane i ponure. I oto ujrzał wizjonersko ducha Polski, jakby plastycznie uzmysłowionego. Ujrzał go w stadjum dzisiejszem, w orbicie doby obecnej... pod grozą obecną.
...Okowy opadły... Wolność, swoboda... Zakołysały się tłumy, szumiały hasłem zwycięztwa, jak ptaki na wyraju... Powstał zgiełk. Rozwijały się lotki. Chrzęst piór porywał, unosił, pobudzał. On patrzał na te wzloty, lecz nie płonął... Czekał płomienia. Czekał na szczytny odzew wolnej idei, skrystalizowanej w przepychu glorji i chwały... A zgiełk rósł, ogromniał, lecz nie przeistaczał się w potęgę zgodnego rytmem hymnu, co jak dzwon dostojny dziejowego odwetu obwieszcza narodom nowe epos. Zgiełk stawał się wrzaskiem... Chrzęst piór w łomot się przeistoczył. Tłukły skrzydła o siebie i łamały lotki. Dzioby, jak ostre dzidy, godziły w piersi współbraci. Chciwe oczy szukały żeru. Szpony były otwarte, gotowe do walki bratobójczej, zaborcze... On widział żrące dymy pożogi i błękitne dymki kadzideł wonnych, które otaczały bożków, kreowanych przez egzaltację tłumu. Widział nowe pióro-