Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/187

Ta strona została przepisana.

łość o własne korzyści. Obok braku ogólno ludzkich-ideałów tego rodzaju utylitaryzm nie jest nawet praktyczny, ze względu na następstwa...
— Nie rozumiem — rzekła lady.
— Bo; powodując brak umiaru, grozi przeciągnięciem struny — dokończyła Strzemska.
— Oh, — zawołała angielka, — nam nic podobnego nie grozi. Jesteśmy niezwalczeni.
— Tak samo myślał Bonaparte przed stu laty. Ale on był genjuszem...
— I ostatecznie potknął się o Anglję, — dodała lady z akcentem tryumfu w głosie.
Srzemska zaprzeczyła gorąco:
— Bynajmniej. Obaliła go własna jego nieokiełzana pycha, brak umiaru. Nawet szatańską pychę można wybaczyć, ale tylko genjuszowi, nigdy zaś jego naśladowcom i samozwańcom.
Lady była zirytowana.
— Ale o co my się właściwie sprzeczamy? — zaśmiała się nagle Halina. — Podziwiajmy lepiej boską noc.
Lady nie rozchmurzyła oblicza.
— Mniemam, że na tak ugruntowane państwo, jak Anglja, nie mogą mieć żadnego wpływu te rzeczy, które, jeśli sięgnąć do historji, gubiły państewka, mniej posiadające szans na wieczne trwanie.
Cień głębokiego smutku osiadł na twarzy Haliny. Poczuła dotkliwy ból w duszy. Gdy spojrzała w zimne źrenice Angielki, oczy jej miały w sobie dostojną powagę.
— Pani ma na myśli moją ojczyznę. Ale ja, niestety, jak dotąd, nie mam złudzeń co do naszej... zarozumiałości i co do naszych obecnych... genjuszów.