Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/235

Ta strona została przepisana.

— Stary pedant, dureń!
Wzięła drugi list. Czytała już z miną ironiczną, złą.
— Któż to pisze? — spojrzała na podpis. — A to ten dziennikarz, moralizująca piła. Osioł! Będzie tu partyjność wytykał, ostrzegał. Pisma zakwasza swojemi artykułami i jeszcze tu go brakowało! Cymbał jeden!
Chwyciła trzeci list. Posypały się nowe epitety.
— Obywatel, poseł, zbój, łotr! — syczała ironicznie. — Sam pewno pływa w złocie, jak król, a nam zadrości. Szalbierzami ojczyzny nazywa, podziemną robotę widzi, patrzcie go, stary piernik! małpa cnotliwa!
Rzuciła list, czytała czwarty i następne. Nad jednym z listów zastanowiła się dłużej.
— Co? student uniwersytetu i podpis kilku studentów? Cóż to znaczą te słowa: „Wtrącacie do grobu zmartwychwstałą ojczyznę po raz drugi, obyż już teraz nie na wieczność, nie na ostatnią zgubę! Zbrodnicze są wasze ręce...” Albo też: „Przeczytaj, panie, tę broszurę, pisał ją twój były sekretarz, gdy uciekł z jaskini waszych knowań. Ten człowiek ma w sobie ducha Polski i dlatego jest zapoznany przez ślepy otumaniony ogół, jak i ci wszyscy, którzy myślą podobnie, jak on, i giną w ohydnym ile waszych konspiracji. Autor broszury to duch Polski, ty, panie, jesteś czynem w Polsce. Oh, jakiż ten czyn szkaradny! Nie bądź zabójcą ojczyzny, bądź jej odnowicielem. Porzuć dzisiejsze względy, stań się polakiem, krzewicielem idei świętej, nie zaś partyjnym pionkiem, ojczyznożercą. Gdzież jest nasza tęsknota, marzenie, tęsknota — cud, tęsknota-wizja słonecznego jutra i piękna? Niema jej w Polsce, bo tu marzyć nie można, tu wasz czyn głuszy marzenia, zabija ideały. Zmień swój czyn, panie, więc zejdź dobrowolnie z dzisiejszego piedestału i wyżyn. Wyrzeknij