i złości wad, której obywatel dawał dowody, pan Jacek zaliczał do objawów rzadkich u ludzi nawet najrozumniejszych, i uważał, że w sferze ducha wstrzemięźliwość w sądach jest ważnym czynnikiem sprawiedliwości i umiaru.
Zdanie obywatela o Warszawie nie stropiło pana Jacka, jął się tymbardziej rwać do stolicy. Obywatel jednak nie chciał o tem słuchać i namawiał:
— Już przebądź święto Zmartwychwstania na Podlasiu, panie Jacku, jak Bóg przykazał. A że obaj z Jerzejskim nie macie swojej niewiasty, więc zapraszam was całem sercem do nas na święcone. Niech ci się, bracie, przypomną młode lata, kiedy cię niewiasta kusiła. Wiem jaka, aleś wybrał cytadelę...
Pan Jacek pobladł i ze smutkiem pochylił głowę na piersi. Obywatel chwycił go serdecznie w ramiona.
— No, no, sybiraku kochany... stare dzieje i za stary wróbel. Co było to wasza rzecz, jeno woli Bożej nie było i dlatego zmarnowałeś się... Niewiasta to grunt, bez niej i błogosławieństwa niema. A że to bestje wabne, nie nowina — Adam o tem wiedział. — Póty kusi aż skusi. Trzeba je tylko krótko trzymać, wtedy jest porządek. Pamiętaj, panie Jacku, Chrystus przykazania boskie kazał spełniać, niewiastę pojąć, ale trzymać ją krótko bo pryśnie.
— Myślałby kto, że Jacuś w związki małżeńskie wstępuje, tak mu pan radzi — śmiał się obecny Ezop.
— Na wszelki wypadek, na wszelki wypadek — odparł obywatel. Poczem nagle zapytał:
— A jakże tam pani Halina Strzemska, nie wraca z za morza?
Pan Jacek spojrzał na niego zdumiony, ale ten zawołał:
— Dziwisz się, bracie, skąd ja wiem, że ty ją znasz? A to zapomniałeś, że Polska cała, więc i Podlasie, posiada
Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/67
Ta strona została przepisana.