Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/83

Ta strona została przepisana.

praw. Ale trudno wyobrazić sobie, jaką drogą to nastąpi i trzeba zakutych łbów dzisiejszych przywódców w Rosji, aby wierzyć w takie odrodzenie. Przywódcy rosyjscy dążą do zniszczenia przez anarchję i u nas już stopniowo sprowadza się społeczeństwo do nędzy i wzajemnej nienawiści. Czyż ten system może dać wymarzony rezultat?
— My nie jesteśmy socjały, my ludowcy! — zawołał Ożarczyk zły.
— Cicho, niech mówi! — rzekł przybysz z innego powiatu.
Ale Ożarczyk się upierał.
— Pan gada nam o socjalistach i przywódcach w Rosji, my ani do jednych ani do drugich nie należymy, bo chociaż były tu bolszewiki, ale myśmy ich precz wymietli. Posłem jestem i wiem co mówię i nasze programy znam. My czego innego chcemy.
W tej chwili zapanował ruch jakiś przy wejściu, kilkanaście głów obejrzało się w tę stronę. Pan Jacek spostrzegł ponad tłumem podnoszącą się ciekawie głowę starosty. Wlepił on w mówiącego zdumione oczy. Obok starosty stało kilku inteligentów z organizacji ludowej miasta powiatowego i znany demagog, nauczyciel szkoły męskiej, handlowej. Pana Jacka podnieciło zjawienie się ich. Mówił dalej, zapalając się.
— Tem gorzej, że socjalizm mądry odrzucacie. Socjalizm rozumny ma ideję wyższą, a wasze dążenia są już tylko wywrotowe i ciągną tylko na stronę korzyści własnej. Chcecie szkół bez religji, więc jaka wobec tego przyszłość waszej młodzieży? Czego szlachetnego może się społeczeństwo po niej spodziewać. Chcecie skasować większą własność ziemską i podzielić ziemię, zabierając ją zachłannie dla siebie, nie liczycie się z tem, że obni-