Z ust wybiegł łkający szept.
— Więc on chciał tylko sięgnąć po mój temperament?... Więc moja niedościgłość go trzyma, — więc tylko to?... Czyż tylko to?... Nie, nie, to niemożliwe. To byłoby za okrutne. On taki wytworny, rozumny, tylko miałby na względzie zmysły?... Czyż ja w nim takie tylko budziłam pragnienia i czyż taką tylko jest jego tęsknota? Boże, Boże, otwórz mi oczy, pozwól przejrzeć, zdejm ze mnie zaślepienie i ten czar...
Devencourt w wyobraźni Elży zjawił się nagle, jak szatan zły i podstępny, sarkazm jego twarzy wydał się jej teraz potwornym wyrazem szyderstwa. Więc to, czego się bała, to jest faktem?... On ją chce tylko posiąść?
Zatrzęsła się w sobie, jakby ją kto oblał wrzącą lawą.
Czytać dalej!
- „Patrzę na Panią w tej chwili, och, nie tylko wyobraźnią, mam powiększoną fotografję Jej, tę przygodną, którą chwyciłem w Kodak mój w La Turbie. Kokietuje mię Pani z niej wdziękiem swym, czarem oczu koloru fali morskiej przed burzą, czarem ust krwawych, dostępnych bogobojnie najwyżej dla narzeczonego”...
Elża rzuciła się na krześle.
— Co! On wie?... Ach, nigdy, to tylko jego wniosek i zbieg słów z faktem. Szczególne!
- „Wabi mię Pani na tej jedynej podobiźnie. Uchwyciłem Cię dobrze, taką Cię pragnąłem mieć z tym uśmiechem, z tą nieświadomością, że mi pozujesz. Masz przy sukni pęk anemonów, które tak lubiłaś. Obsypywać Cię mogłem tylko kwiatami, broniłaś i bronisz mi wszystkiego, lecz nie wydrzesz siebie z mej duszy, z mego mózgu i nie przekonasz, choćbyś usiłowała, że i ja wryłem się w Twój mózg, w Twe uczucia. Jestem zuchwały, ale cześć moja dla Pani łagodzi nawet śmiałość mych słów. Piszę do Pani tak, jak o Tobie myślę, jak do Ciebie przemawiam w duchu. Pomijam Twój rozkaz, list ten mię rozjątrzy, ale piszę. Ty sama upoważniłaś mię do tego swoją książką. „Fatum” to światło reflektora, ciśnięte na mnie, by mię oświetlić — pomimo wszystko, co zaszło. Nie tylko blask, żar odczułem niebywały.
- Sparzył mię...“
Elża podniosła głowę.
— Co znaczy „pomimo wszystko”, — co to za zwrot?... Czy on się domyśla?...
- „Są sceny w drugiej części, które Pani pisała, drżąc wewnętrznie, z tym samym dygotem odczytywałem je, bo Warski i Krysta to psychicznie ja i Pani... i Ty i Ty, promieniu mój...
- Dlaczego Pani pisała scenę w skałach między Krystą i Warskim, drugą na łodzi — i na cyplu?... Żeby mnie i siebie podrażnić?... Dopięłaś celu, tak! Za Ciebie i za siebie odpo-