Strona:Helena Mniszek - Verte T.1.djvu/170

Ta strona została przepisana.

wiadam. Ale tak się nie igra, Pani Elżo. Pani powinna była odczuć, co się będzie ze mną działo, czytając to i Pani odgadywała, zabezpieczona odemnie... połową Europy. Nie miałaby Pani odwagi przeczytać tych rozdziałów wobec mnie. Broniła Panią jej etyka, Jej czystość duchowa, mogła Pani szarżować, wiedząc, że zawsze zdąży obezwładnić tego dzikiego sępą, który dla Ciebie nawet naturę swą zmienił. I szarżowałaś często, próbując mnie. Wiem, jeden gest, jedno słowo nieostrożne spłoszyłoby Cię raz na zawsze. A jednak scen tych nie czytałabyś przy mnie, nigdy, bo nie wytrwałbym, zerwałbym pęta, choćbym Cię miał potem utracić i palnąć sobie w łeb...

Człowiek, bywa czasem przesubtelniony zbytecznie i to mu daje mękę w zysku. Moja subtelność wobec Pani, dała mi możność obcowania z Tobą, spowodowała nieśmiertelne spojenie Twego ducha z moim, lecz rezultat realny — męka. Elly najdroższa, czy i u Ciebie również?... Wiele wolno mi przeczuwać, bo to zakończenie drugiej części „Fatum”, to nienaturalne zdyskredytowanie typu Warskiego, to zemsta Pani, zemsta nad własną psychiką. To się nie tłumaczy, to się czuje...
„Fatum” to mój psychiczny trjumf, lecz, aby nie był kompletny, zbyt jaskrawy, aby moich uczuć nie uprawomocnić i siebie nie podniecić ostatecznie, przeholowała Pani, czyniąc z Warskiego czarny charakter, karykaturę „demonicznego” pierwowzoru. Nazywała mię pani wszakże Demonem — jeden wiersz w „Fatum” nosi tę nazwę. — Czy sparodjowanie, zbabranie, że się tak wyrażę, typu Warskiego ulżyło Pani?... W wielu miejscach w „Fatum” zdradza się Pani wyraźnie. Autorka nie wyzbywa się wpływów swego bohatera, chociaż piórem stara się go nienawidzieć. Jakkolwiek postać Warskiego, rysowana z początku au naturel, wikła się potem w kierunku dla mnie ujemnym, pomimo, że Warski bywa dziko grotesque, jest jednak wszechwładnym panem Krystyny, władcą, trzymającym ją przy sobie duchowo, zmysłowo i hypnotycznie, jest on princypalną figurą całej akcji, umysł Krysty dąży stale za nim, pomimo, że prześladuje ją autorka nienaturalną ideé fixe względem Orlewicza. Wszystkie sceny, w których występuje Warski, cyzeluje Pani z maestrją. Czy robisz to tylko dla literatury?. Co?... Dowiedź mi, napisz mi, Elly, że wszystko to wyszło z pod Twego pióra nie jako konieczność pisania o mnie, lecz jako fantazja autorska — na zimno traktowana i na zimno pisana, bez dreszczu namiętnego, bez tęsknoty za mną, bez marzeń, które stawiały Cię w pewnych scenach w roli Krysty. Wyznaj szczerze, że tak nie było, nie kłamałaś nigdy, — w serce swe i duszę zajrzyj... a wówczas... wówczas...
Ty mi tego nie napiszesz, bo kłamać — nie umiesz. Wdzięczność moja za „Fatum“ jest nieskończona. Takie wyznanie duszy kobiecej wprowadza mężczyznę w dumę, utrwala go w szale i wzrusza. W tym wypadku jest dowodem, że wszystko, od