Strona:Helena Mniszek - Verte T.1.djvu/44

Ta strona została przepisana.

— On jednego serduszka dziewczęcego nie może jakoś przełknąć, choć samo lezie mu w gardło i dlatego tak się broni.
— Zdradza pan przyjaciela, to brzydko, panie.
— Co wy tam szepczecie z sobą, moi państwo? — zawołał Burba.
— Opowiadam pani o twoich konkietach.
— No, no, nie zapędzaj się, chodźmy na obiad, rodzice już czekają.
Elżę zaciekawiła jednak wzmianka Uniewicza o owem sercu dziewczęcem, ale mając coraz więcej sympatycznych uczuć dla Tomka, przypuszczała, że jest to pewnie zwykła miłostka kawalerska, których taki Burba może liczyć na tuziny, a które w jego sferze nie wymagają zbytnich ofiar zadośćuczynienia. Odczuła tylko lekki niesmak i ukośnie, ze źle tajonym wyrzutem spojrzała na Tomka. On to spostrzegł i zmięszał się tak silnie, iż pod jakimś pozorem poszedł do budynków, pozostawiając Elżę z Uniewiczem. Gorska rzekła do towarzysza:
— Zdetonował pan Tomka niepotrzebnie.
— To. nie ja, tylko obecność pani.
— Czyż on ma się czego wstydzić?..
— Ależ bynajmniej. Tomek jest w tym stosunku czysty jak kryształ, powiem nawet za czysty. Obawiam się końca.
— Więc nie będzie zwykły w takich razach, to jest: krowa, prosiak i sto rubli?..
Uniewicz parsknął śmiechem.
— Skąd pani o tem wie?
— Wiem, — krótko odrzekła Elża, cała jednak ponsowa.
— Zabawne. Otóż, widzi pani w tym wypadku koniec taki wykluczony, tembardziej, że niema jeszcze nawet początku i to jest właśnie tragiczne.
— Nie rozumiem pana. Czyli, że to jest rzecz poważniejsza?
— I tak i nie, proszę pani.
— Ach, więc dajmy temu spokój, skoro to jakaś tajemnica. Tomku! — zawołała głośno W stronę stajni, — chodź, czekamy na ciebie!
Wesoło zagadnęła Burbę zbliżającego się i rozchmurzyła go odrazu. Uniewicz patrzył na młodą kobietę i myślał.
— Czy to zwykła próżność kobieca, czy też dotknęło ją to naprawdę?..
Szczera, wesoła twarz Elży była dla niego zagadką.

VI.

W wigilję wielkiej obławy na wilki Elża siedziała w swoim pokoju, zaczytana w pamiętniku z Riviery. Często jednak unosiła głowę z nad zeszytu i myśl jej wracała z dalekich przestrzeni do Warowni. Przymykając oczy, Elża gięła umysł swój gwałtownie, nachylając go ku rodzinie Burbów. Skupiały się wówczas jej brwi