Strona:Helena Mniszek - Verte T.1.djvu/50

Ta strona została przepisana.

— Ze strzelnic, więc bałem się, że cię przestraszymy. Zresztą myślałem, że nam zechcesz towarzyszyć. Wilki są pod samym domem, pożerają barana, możesz je z okna zobaczyć.
Gorską ogarnęła gorączka myśliwska.
— Ach, Tomek, zaczekajcie na mnie, zaraz przyjdę. Nie idźcie bezemnie na strzelnicę.
— Poczekam na ciebie tu.
— Dobrze, dobrze.
Zamknęła drzwi i jęła się szybko, jako tako, ubierać. Po kilku minutach zgasiła lampę i wyjrzała przez okno. Gdy oko oswoiło się z mrokiem, dostrzegła w oddali, w zaćmie śnieżnej, kilka ciemnych punktów kręcących się zajadle. Dreszcz nią wstrząsnął.
— Niebywała rzecz!
Wyszła na korytarz.
— Tomek, jesteś?..
Burba podsunął się w milczeniu i wziął ją za rękę.
— Chodźmy tędy prosto na schody; trzymaj się mnie, Elżo.
Oparła się na jego ramieniu, a on ją wiódł przez ciemny korytarz w zupełnej ciszy nocnej. Trzymał ją silnie i miękko. Elża słyszała przyśpieszone bicie jego serca i odczuła, że dzieje się z nim coś niezwykłego.
— Czego tak drżysz, Tomku, czy to tak się objawia żyłka myśliwska?..
Tomasz milczał.
— Okropnie jestem ciekawa tego polowania. Co ci jest, Tomku? nic nie odpowiadasz.
Tomasz nagle przystanął. Podsunął Elżę naprzód, ku schodom, i zawołał zdławionym głosem:
— Idź na górę, te schody cię zawiodą... na strzelnicę, ja... zaraz przyjdę.
Puścił jej rękę i szybko oddalił się.
— Tomek.
Ale Burby już nie było.
— Oszalał, — przemknęło przez myśl Elży. Wzruszyła ramionami i pobiegła na górę. Stopnie schodów, obite grubym wojłokiem, głuszyły jej kroki. Nagle owiał ją chłód i czyjaś ręka ujęła ją za ramię.
— Cicho. Czy to Elża?..
— Ach, to dziadzio?..
— Gdzież Tomek?..
— Po coś tam poszedł jeszcze.
— Marudzi, a już najwyższy czas, wilki tuż. Cicho...
Elża, wciągnięta przez starego, stanęła w rogu strzelnicy pod daszkiem, Obok niej stał Uniewicz i gajowy, Stacho Domalewski, obaj ze strzelbami, gotowemi do strzału. W drugim rogu znalazł miejsce stary Burba i sybirak, pan Krywejko. Uniewicz podał Elży lekką i zgrabną fuzję.
— Proszę, to dla pani przygotował Tomek.