Strona:Helena Mniszek - Verte T.2.djvu/77

Ta strona została przepisana.

jest lepiej. Gdzie go znajdzie, w jakim stanie zdrowia?.. O, gdyby żył, gdyby jeszcze żył! Podróż do Indji daleka, nieznana, straszna, ale tam On — Artur...
— Arti mój, Arti... jadę do Ciebie, jam Twoja, jadę późno, byle nie zapóźno, byle Cię widzieć, widzieć jeszcze, byłeś Ty widział, że do Ciebie przyszłam.
W momentach takiej trwogi i modlitwy na ustach Elża zapominała o Tomku i Burbach. Całą istotą była przy Arturze, lecz gdy wracała nadzieja, a z nią większy spokój, wtedy znowu wyrastał Tomek i okrutna krzywda, jaką mu wyrządziła. Myśl biegła do Warszawy, wyobraźnia ukazywała Tomka z jej listem w ręku, napisanym przed wyjazdem z Warszawy. Elża przypominała sobie tekst listu.

„Kochany Tomku. Nie proszę Cię o przebaczenie, wiem, że mi przebaczyć nie potrafisz, ale mnie nie przeklinaj. Nic mnie nie tłumaczy wobec Ciebie i Twoich rodziców, bo powinnam była wcześniej, nie licząc się z żadnymi względami, pójść tam, dokąd idę teraz, pchana siłą, której nie doceniałam, którą pragnęłam gwałtem skierować w inną stronę i łudziłam się czas jakiś, że zwyciężę. Okrutna omyłka moja to jedyne usprawiedliwienie mego postępku.
Choroba Artura, śmiertelna, ukazała mi w całej grozie tę straszną omyłkę. Jeśli go już nie zastanę przy życiu, będzie to dla mnie piekielna kara za odrzucenie Jego uczucia, lekceważenie własnych uczuć i Twoich, Tomku.
Chociaż uczucia moje dla Ciebie nie kłamały nigdy od czasu, gdy przestały płonąć, tylko Tyś tego z początku nie widział, potem zdaje się nie chciałeś widzieć. Powinnam Ci była sama to wyznać, lecz z całej duszy pragnęłam dotrzymać Ci danego słowa. I oto przeciągnęłam strunę. Musiała pęknąć, raniąc nas wszystkich, Ciebie, Artura i mnie. Ale ten moment oświecił mnie wyraźnie, że moje miejsce tam, dokąd dążę. Co mnie tam czeka nie wiem, to jedno wiem z całą już świadomością, że to jedyna moja droga. Żegnam Cię, Tomku, jak najdroższego brata, zapomnij o mnie, bo na to zasłużyłam; bądź szczęśliwy w przyszłości. Przeznaczenia swego nikt minąć nie może, wierzę, że ono dla Ciebie jeszcze łaskawym się okaże, pragnę tego całem sercem”.

Tomek czytał już ten list, wszak przybył do Warszawy wczoraj.
Elża zażądała od Izabelli, aby list odesłany był do Renardów na drugi dzień po przyjeździe Tomka.
Elża nie widziała się z wujostwem i z nikim ze swoich, tylko w hotelu mogli udzielić o niej informacji. Tomek przez cały dzień wczorajszy miał czas na wywiady, jej zniknięcie trochę go przygotowało, z jej listu dowiedział się prawdy.