— Julka! nie masz prawa ukrywać przedemną nieszczęścia! mów co się stało?!
— Nic się nie stało złego, tylko Bieruzow to dzielny i zacny człowiek. Powinniśmy go, Cesiu, bardzo szanować.
— Julka, co to?!...
Wzruszyła ramionami.
— Czego tak zbladłaś? Ty, Cesia, nigdy rozumu nie będziesz miała. Powtarzam ci, że Andrzeja powinniśmy bardzo cenić, — to nasz dobry duch.
— I to ty mówisz o nim? Ty?...
Julka wyprostwała się dumnie.
— Potrafię ocenić duszę człowieka nawet we wrogu — odrzekła z mocą.
Niczego więcej nie dowiedziałam się. Julka wyszła zaraz do Pogórskich, gdzie młodszym dzieciom udziela początków. Uległa moim namowom, gdyż bezczynność źle na nią działała.
23 Grudnia.
Dziś była trudna lekcja z Anią Stawiczówną. Musiałam panować nad sobą, by nie rozpłakać się. Taki mię żal dławi, tak mi czarno i pusto. Pusto bezbrzeżnie.
Olska szczęśliwa. Sprzedaje ryby u Kirylicza i mówi, że nie martwi się bo i to minie. Obiecuje sobie zarobić przez te dziesięć lat wygnania i jest pewna, że miną one, jak jedna doba. Jak ona może tak filozofować?... Nie pojmuję tego spokoju! Może to tylko brawura?....
Rodziny prawie niema, mąż stracony, więc już do kraju nawet nie tęskni. Czy tak można zagłuszyć w sobie uczucia? Nie, jeśli Olska chce nas pocieszać tą swoją filozofią, to się myli. Mnie tylko napawa goryczą.
24 Grudnia.
Dziś wigilja. Dziś mama, Jontek, kraj cały święci ten dzień uroczysty. Skowyczy we mnie wszystko co czuć potrafi, serce struga ostry nóż wspomnień. Taki szalony męt w mózgu. Takie młoty, obuchy walą, miażdżą w duszy, każdą jej cząstkę. A Staszek zakuty! Żeby mu Bóg na ten dzień odebrał siłę wspomnień! Niechby nie pamiętał, że to wigilja! Niechby wpadł w jakiś letarg, cudowny sen, któryby go przeniósł do swoich duchem. Niechby nie czuł tęsknoty. Boże zlituj się nad nim, nad mamą i Jontkiem. Zlituj
Strona:Helena Mniszek - Zaszumiały pióra.djvu/24
Ta strona została przepisana.