matuchna! Ile ją kosztują te słowa nadziei, które mi przysyła. Pisze tak: „przetrwaj lata niedoli, bądź mężną, a wiary nie zgub, bo to skarb nasz najcenniejszy. Gdy Bóg pozwoli ci powrócić po dziesięciu latach, będziesz kobietą trzydziestoparoletnią, więc jeszcze młodą i pełną sił; jeszcze kraj znajdzie w tobie zacną obywatelkę i społeczniczkę. A ja modlę się gorąco, bym chwili twego powrotu doczekać mogła i uścisnąć cię po dniach rozłąki“.
Na zakończenie Jontek unosi się nad dobrocią Bieruzowa. On podobno pisał do mamy pozwalając na korespondencję ze mną przez jego ręce. Jaki to szlachetny charakter! Jaka delikatność tego człowieka. Sam się nawet nie pokazał tego wieczoru. Są jednak zacne dusze w ludziach, którzy nas skądinąd przerażają. Nie domyślamy się często, gdzie jest prawość, nawet słodycz charakteru. Bieruzow od początku opiekował się nami serdecznie, strzegł od wszelkich przykrości. I tu na każdym kroku odczuwam jego dobroć.
Gdy nadeszła Julka z Olską, spłakałyśmy się wszystkie przy choince. W ścianach rosyjskiego domu w Archangielskn rozbrzmiała pieśń polska, o narodzinach Boskiego dzieciątka. Dzieliłyśmy się opłatkiem, a łzy żalu jedna przed drugą skrywała. Dziewięć takich wieczorów musimy jeszcze spędzić, w tym północnym kącie. Czy przeżyjem?.... Może Olska dobrze radzi, żeby najmniej myśleć o przyszłości, bo to niweczy siły życiowe, a przecież powinnyśmy dbać o to, by zachować zdrowie dla kraju, gdy doń powrócimy. Trudno o taką trzeźwość, trzeba ją posiadać; wyrobić się nie da.
Tęsknota i beznadziejność, wyżera istotę człowieka w barbarzyński sposób.
Czytałam list mamy Julce i Olskiej i one się spłakały nad nim, a Julka mi powiedziała z zapałem.
— „A widzisz? Cesia? mówiłam prawdę. Bieruzowa trzeba cenić“.
Pytałam ją, czem Bieruzow ją zjednał wówczas w salonie; odrzekła bez namysłu.
— Swą szlachetnością. Dowiedział się, że ma być u nas rewizja, policją widział przed domem i ostrzegał nas. Jest tu jakiś oficer z admiralicji, który nie lubi Andrzeja i nas śledzi, prawdopodobnie zechce nam dokuczać przez złość dla Bieruzowa.
Zaniepokoiłam się tem, a Olska rzekła.
Strona:Helena Mniszek - Zaszumiały pióra.djvu/26
Ta strona została przepisana.