bodnie idzie w przestwór, gnane tęsknoty, zanurza się w kwieciu, kłosy zgarnia na swą głowę, tuli do się wszystko co biedne, co łaknie. Ono brodzi nieustraszoną stopą, wśród lasów ciemnych i ciernistych, wskroś bagnisk nieprzebytych, wskroś plączących ljanów niedoli. Wciąż dąży do jakiejś wizji urojonej i przeczutej, która stać się może ukochaniem jego, pulsem jego życia. I gdy dosięgnie nareszcie, nie zatrzyma się na progu. Choćby ten próg nabity był ostremi ćwiekami, choćby go poranił, pachole ufne, szczęśliwe, stąpa śmiało, zwycięzko idzie naprzód i osiąga — marę lub cudną prawdę.
Uczucie dotknie się najbrudniejszej istoty, gdy widzi, że ona cierpi, a nawet gdy wprost intuicyjnie przeczuje w niej coś co nie mówi, nie błyszczy, ale jest, żyje i odczuć się daje. Wszystko co odczuć się daje, warte jest odczucia, wszystko co intuicyjnie odgadujemy, ma w sobie moc. Bierności nie odczujemy — chyba w ten sposób jak kamień, gdy go usuwamy z drogi. Ale i bierność ma swą filozofję.
Nie być. Może to największa prawda życiowa? może w tem koncentrują się wszystkie rozumy i przemyślenia, przetrawienia najistotniejszych dogmatów. Może to jest właśnie zdobycie wszechwiedzy i wszechzrozumienia ludzkości?
Nie być.
Kto sobie tak powie i tak trwa, ten jednak zdobył jakąś prawdę, i ona mu mówi, że walka — to nicość, że praca to nędza, że ideał to złuda, że myśl — to strata czasu a uczucia — miraż, a rozum — głupota.
I gdy dojdzie do takiej syntezy, oczywiście samą siłą zdobytych faktów, popada w bierność, trwa w niej i nawet rozkoszuje się nią.
Ale czy pozbywa się również ironji? Czy też ona zostaje w popielisku jego idei, i przez nią patrzy na ludzkość, borykającą się, wznoszącą i ginącą, ze śmiechem szyderczym, jakby mówił: „kręćcie karki, i was przegryzie rdza mojej filozofji i wy osiądziecie na mieliźnie bierności, bez pragnień zepchnięcia się z niej“.
Nie, jeśli absolutna bierność, więc i pozbawiona ironji. Tu stołek — przed którym fikają kozły, tańczą, płaczą, kołki na nim ociosują, siadają nań, rzucają w kąt, dywanami przykrywają, roz-
Strona:Helena Mniszek - Zaszumiały pióra.djvu/33
Ta strona została przepisana.