Usta z portretu uśmiechały się do niej ciągle, wpatrzone w nią oczy zdawały się wzywać:
— Chodź ze mną, bądźmy razem.
Wizja stała się dla niej realną prawdą. On rozmawiał z nią, po tylu latach. Była tak olśnioną, tak szczęśliwą, że nie słyszała szybkich kroków wnuczki wbiegającej do pokoju.
— Babuńciu, listów nie ma, ale są gazety, przyniosłam babuńci ostatni numer.
Kobieta drgnęła z przestrachu. Kredowa bladość powlokła jej twarz, zimno wstrząsnęło ciałem, ręką przycisnęła serce bijące gwałtownym nienaturalnym tempem.
Dziewczynka położyła gazetę na biurku i chciała ją rozłożyć, lecz zaledwo zdjęła opaskę, gdy nagle babka zatrzymała jej rękę.
— Co to babciuni?...
— Nic dziecino... zostaw mię samą, chcę przeczytać.
— Zapalę lampę może już ciemno.
— Nie, malutka... zachód mi przyświeca i tak mi jasno!
Dziewczynka stała nie rozumiejąc. Strach przeniknął jej dziecinną duszyczkę. W zamroczonym pokoju, w krwawym zachodzie i w obec bladej babki — drżała. Przycisnęła wargi do chłodnej ręki, zwisłej na czerń sukni, z czułością ale z lękiem.
— Niech ci Bóg błogosławi dziecko, — rzekła babka trochę zmienionym głosem.
— Co babciuni jest?... ja się boję.
Uśmiechnęła się do wylęknionej wnuczki.
— Dziękuję ci malutka za kwiatki, widzisz jak ładnie mię stroją — a teraz idź, chcę przeczytać gazetę.
Dziewczynka wybiegła. Palił ją pocałunek babki, był jak zawsze gorący, lecz oderwany — nie z tego świata.
Dziewczynka prędko o tem zapomniała. Dla niej świeciła pierwsza wiosna życia, wrażenia przemijały szybko. — — — — —
Kobieta nerwowo otworzyła gazetę, serce biło potężnie sprawiając ból, usta zaciskał kurcz.
Jedna strona... nic, druga... nic, gorączkowo odkryła trzecią..., i... szeroka czarna ramka... krzyżyk... obok krzyżyka... Ś. P....
— Cóż zwykły nekrolog!
.....Kobieta załamała ręce, jęk głuchy podobny do skowytu wyszedł z jej piersi. Serce zaledwo pulsowało. Pot zimny, kropli-
Strona:Helena Mniszek - Zaszumiały pióra.djvu/67
Ta strona została przepisana.