Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/103

Ta strona została przepisana.

przyrzekli sobie nawzajem, że nikogo do słowa nie dopuszczą. Pochód pogrzebowy aż do spuszczenia trumny trwał blisko cztery godziny. Patrole wzmocniono na tę noc«…
Jeżeli przeciwnicy Marcinkowskiego taki hołd mu oddali, to co dopiero mówić o bólu i żalu rodaków. Nabożeństwa żałobne odbywały się we wszystkich prawie miastach naszych. We farze poznańskiej kazał ksiądz biskup Janiszewski, na drugiem nabożeństwie w tymże samym kościele niemieckie kazanie żałobne miał ksiądz Gertig.
W Pleszewie dwóch mówców żałobnych podnosiło zasługi zmarłego działacza; w Środzie, w Wągrówcu, wszędzie się za spokój jego duszy modlono, wszędzie hojne datki na Tow. Pomocy Naukowej się sypały.
A co w naszych gazetach na Marcinkowskiego zgon napisano?
»Przyjaciel Ludu« leszczyński tak krótko, ale szczerze i po prostu żale swoje wylewa:
»Mąż niespracowany, który swe życie w najściślejszem znaczeniu dla dobra ogółu poświęcił. Nie wiek bowiem, ani słabowitość, lecz nadzwyczajne natężenie sił przecięło zbyt prędko pasmo dni jego. Żyjąc wyłącznie dla drugich, nie znał wcale rozkoszy światowych, chociaż mu się tysiączne sposobności podawały. Gardził bogactwy i wygodami, choć z łatwością mógł zbierać tysiące; gardził zabawami, choć go każda familia pragnęła i na rękach by go nosiła, gdyby się pokazał; gardził wreszcie zaszczytami, choć je łatwo mógł pozyskać, byleby się o nie starał.
Słowem, był to mąż rzadki.
Nie znając wcale ponęt świata materyalnego, żył samą szlachetnością. Z sercem, które tylko poświęcenia pragnęło, i rozumem, który jasno potrzeby kraju pojmował, łączył żelazną wolę. Dlatego cokolwiek w duszy jego powstało, zostało urzeczywistnione, a jeżeli okoliczności były po temu, że ich nie mógł zwalczyć, wtenczas jeszcze większa boleść panowała w jego duszy, aniżeli radość, gdy