Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/112

Ta strona została przepisana.

mógł przyganić. Przeciwnie, pisze on do przyjaciela te słowa:
»…Marcinkowski umarł — demokratą był z serca i rozumu — ale to był święty demokrata, najzacniejszy i najprawszy człowiek i Polak bez skazy. On pojmował demokracyę po Chrystusowemu… Niechże nas ratuje Bóg sam, kiedy najdzielniejszych, najcnotliwszych, najlepszych odbiera«…
Piękne świadectwo, tem piękniejsze, iż pochodzi od człowieka, z którym Marcinkowski do dziś dnia dzieli wpływ na Polskę żyjącą.
Jeżeli Marcinkowski na krótko przed śmiercią okazywał pewną drażliwość, to najprzód wypływać mogła ona ze stanu jego zdrowia. Człowiek ten całymi okresami życia nie sypiał wcale, bo go i nocą do zarażonych i do innych chorych odwoływano — a czekającej na niego pracy za nic w świecie nie byłby opuścił.
A jeżeli innych drażniła jego nieprzystępność czy zgoła duma, to może naumyślnie dumnym był on wobec tych, którzy właśnie ponad niego, czy innych się wynosili i to nie osobistą zasługą — bo tą zasługą Marcinkowskiego sprostać było trudno — wręcz niemożliwie.
Kto wie, czy Marcinkowski wobec niektórych ludzi nie dlatego właśnie głowę tak wysoko nosił, że on sam ciągle drugich nawoływał do podnoszenia godności człowieka — bo jemu samemu może właśnie ta kastowa pycha złamała szczęście osobiste — może dlatego, iż nie ze szlacheckiego był stanu, za dozgonną życia towarzyszkę nie otrzymał tej, którą kochał. Że jednak Marcinkowski miał to gorące pragnienie miłości osobistej, tego dowodem ustęp z jednego do przyjaciela listu, gdzie jeszcze przed powstaniem listopadowem pisze:
»…Znam także, znam silny popęd, nieugiętą sprężystość szału, kiedy się raz na dobre oszańcuje w sercu«.
A wiemy już, iż ogólny głos mówił, że tą wybranką jego serca byłą szlachetna dziewica, opromieniona blaskiem szlachetnej ofiary i chrześcijańskiego miłosierdzia — ale