Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/13

Ta strona została przepisana.

Te wypadki dziejowe młodzieniec Marcinkowski rozumiał już zupełnie, bo nie nadaremnie był bystrym i czynnym. Chociaż dzienników politycznych niewiele wtedy u nas jeszcze było, ale młodzież wykształcona słyszała o wszystkiem, co się dzieje w Europie, widziała to, na co patrzała dookoła, na żałobę osieroconych wojnami rodzin, na niedostatek mieszkańców Poznania, na kraj nasz, wojnami wyniszczony.
Marcinkowski znał już wtedy obowiązki prawa Polaka, który dźwignąć ma naród z nieszczęścia. Wiedział, iż do tego potrzeba oświaty, bo sam mądrym winien być ten, kto drugim chce pomódz. A rozsądek młodzieńca musiał już być widocznym i wiedza zasobna, skoro na pożegnaniu się ze szkołą Marcinkowskiemu kazano po łacinie przemawiać o własnościach ciał fizycznych, nauce z dziedziny przyrodniczej.
Ponieważ pierwsza to — po rozruchach wojen napoleońskich — gromadka młodzieży gimnazyum poznańskie opuszczała, więc losem sześciu uczni Polaków zajęli się starsi, zaopiekował się nią także i namiestnik, książę Radziwiłł, który mieszkał tuż obok szkoły, bo w gmachu pojezuickim, a z nauczycielami młodzieży ścisłe utrzymywał stosunki. Dla najlepszych uczni były też przez rząd wyznaczone zapomogi, dość znaczne fundusze, za które młodzieńcy kształcić się mogli dalej na wyższych uczelniach, inaczej wszechnicach.
I Marcinkowskiemu taki zasiłek pieniężny na dalszą naukę przypadł w udziale, ale młodzieniec nasz jakby »w czepku się rodził«, bo wyjątkowe spotkało go szczęście u progu życia studenckiego. Zamożny obywatel, Eustachy Grabski, zaopiekował się Marcinkowskim i w testamencie zapisał mu 1800 pruskich talarów, czyli blizko pięć tysięcy koron, aby Marcinkowski uniwersytet bez troski pieniężnej mógł przebyć.
Z początku Karol zamierzał zostać nauczycielem, potem jednakże zamiar zmienił i postanowił zostać lekarzem. Ale choć nie uczył potem młodzieży, na ławach szkolnych