Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/19

Ta strona została przepisana.

Ale to na nic się już dało. Skoro Koehler nazwiska kolegów władzy wydał, to starczyło.
Koehler prawego był umysłu, kłamać nie chciał — ale jako chłopak młody nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo »zjadłemi truciznami« i jak wielu młodzieńców napawać się będzie przez długie miesiące kaźni więziennej. Biedak sam skazany został na sześć lat twierdzy w procesie, jaki wytoczono jego mieszanemu z niemieckimi burszami związkowi.
Naszemu związkowi nie lepiej się powiodło.
Znamy zapewne wszyscy obraz wielki a piękny, który znajduje się we lwowskiej sali ratuszowej. Malarz przedstawił tam postać niewiasty umęczonej, do krzyża przybitej, a z nim do skały przykutej, dźwigającej ciężkie okowy. Wywyższona postać z głową w otoku spogląda w górę, skąd wyzwolenia wyczekuje, a u stóp jej, dokoła, otaczają niewiastę synowie, którzy dla wyzwolenia jej żyli i zginęli, dla dobra ludu pracowali. Cały ten naród pracowników męczennicę otacza.
Kto nie widział obrazu, przez Jana Stykę wymalowanego, ten zna go z odbitki, czy innej ryciny, i wnet zawoła:
— To Polonia — Polska! Tak ją wieszczowie nasi słowem opiewali, tę Polskę, umęczoną za wolność własną i innych narodów.
»Polonią« też poprostu i słusznie nazwało się stowarzyszenie młodzieńców naszych, choć do tej nazwy nie mogli jeszcze przywiązywać zupełnie tego samego, co Styka, znaczenia. Ideę tę, że Polska jak Chrystus cierpiała i cierpieć na krzyżu ma na to, aby swą męką dać zadatek wolności narodów, tę ideę zbawczą, inaczej mesyaniczną, w poezyi naszej dopiero za lat kilkanaście rozwinie Mickiewicz, a za nim inni wieszczowie.
Co nasza młodzież z drugiego dziesiątku wieku XIX miała na myśli wtedy, gdy sobie tę prostą nazwę nadała, o tem niebawem przekonamy się z ust samego Karola Marcinkowskiego.