Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/25

Ta strona została przepisana.

— Co czeka synów naszych, co czeka tę młodzież? — powtarzali zatrwożeni rodzice.
Dwudziestu i sześciu zasiąść miało na ławie oskarżonych.
W dodatku po domach naszych niepożądane odwiedziny i przetrząsania. Pod nieobecność państwa domu przyjeżdżają urzędnicy do dworu.
I po co?
Aby z niego wydostać orzełka — tak, srebrnego orzełka, który zdobił oprawę »Konstytucyi« »Polonii«. Zniszczyć niewinnego godła tego nie chciał Tadeusz Pągowski; odznakę tę podarował trzynastoletniej dziewczynce, Teodozyi Krzyżanowskiej, w Rożnowie pod Obornikami.
Podstępnie o chytrze rozmowę na orzełka tego sprowadził pan landrat, a dziewczynka, nie przeczuwając, o co chodzi, owego zbrodniczego orzełka sama urzędnikowi do pokazania przyniosła. Pan radca krajowy już jej własności tej nie oddał, tylko i tego martwego orzełka zamknął do więzienia swojej kieszeni. Nosił on polskie nazwisko: Gorczyczewskiego, ale że Polakiem właściwym nie był, to jasne. Trzeba nam bowiem wiedzieć, że po Kongresie wiedeńskim zabór nasz dostał osobnych urzędników pozamiejskich; w każdym powiecie ustanowiono takiego landrata, któremu potem do pomocy dodano osobnych komisarzy obwodowych. Tych urzędników niema w Niemczech, tylko u nas się oni ostali i nami opiekują się osobliwie.
Nie napróżno jednak namiestnikiem króla pruskiego w W. Księstwie Poznańskiem był rodak. Książę Antoni Radziwiłł natychmiast stanął w obronie nietylko młodzieży, ale i całego społeczeństwa, tem bardziej iż namiestnik miał pewne dane, że »uczy i oczy królewskie«, t. j. urzędnicy, chcieli z muchy zrobić słonia i zbudować wielką »zbrodnię stanu«. Namiestnik Radziwiłł znajdował się pod ten czas w Berlinie i mógł ustnie z królem pruskim się porozumieć, ale że rzecz musiała iść urzędowo, to jest na piśmie, więc książę kilku listami musi domagać się swego, wyjaśniać pomyłki, prostować mylne doniesienia. Wreszcie