Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/59

Ta strona została przepisana.

nietylko kwiat młodzieży i zastęp mężów wojskowych, lecz i wiele pieniędzy. I w naszym zaborze pruskim srożyły się kary rozmaite. Kto na powstanie poszedł, temu zabierano ziemię, a jeżeli na opłacenie kary nie miał pieniędzy gotowych, to mu na dobra wsadzano zarząd urzędowy, tak zwaną administracyę przymusową, póki z gospodarstwa kary tej nie wybrano.
Nawet kobiety pokutować musiały. Emilii Sczanieckiej także zagrożono zagarnięciem ziemi. »Siostra szpitalna« miała się udać do łaski monarszej, żeby jej darowano winę z roku 1830, bo zapewne dowiedziano się i o tem, iż ona, choć sama z bronią w ręku nie walczyła, jednakże znaczne sumy dała na uformowanie pułku jazdy wielkopolskiej. Ale nieustraszona ta twarda Polka odrzekła, że za nic w świecie nie uniży się do prośby przed wrogiem. Był w niej ten sam duch, który później Kornelowi Ujejskiemu podyktował te piękne przykazania:

Wobec wroga stać spokojnie,
Spokojnie, a hardo;
Nasz złamany miecz po wojnie
Trzymać w dłoni twardo;
Jeśli trzeba płacić głową,
Czynić to z pogardą,
A przed wrogiem z narodową
Nie kryć się kokardą

Za Emilią Sczaniecką wstawili się jednak inni, przekładając, że trudno przecież prześladować kobietę, która nie walczyła w szeregu bojowym, tylko rannym żołnierzom ulgę przyniosła, lecząc ich z ran poniesionych lub śmierć konającym osładzając. A gniewało urzędników pruskich jeszcze i to, że Emilia Sczaniecka u siebie w Pakosławiu dawała przytułek kilku kalekom, w wojnie szlachetnemi bliznami naznaczonym.
Kiedy jednak Marcinkowski do przyjaciół powrócił, Sczaniecka wolną już była od nagabywań, powstańcy kary odsiedzieli lub popłacili, potem zabrali się do roboty, cho-