Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/62

Ta strona została przepisana.

z konieczności w więzieniu i na tułaczce dość miał czasu do namysłu, żeby już tam utworzyć sobie plan działania w ojczyźnie.
Więc z powrotem do kraju skupia dokoła siebie dawnych druhów, przyjaciół, zawiera nowe znajomości z obywatelami i wystawia im, jakim sposobem najlepiej i najwcześniej Polacy się odrodzą.
Marcinkowski tak mówi do nich:
»Mili bracia a ziomkowie, na teraz trzeba nam schować miecz do pochwy, a dom sobie budować od nowa. Musimy stworzyć sobie nową zagrodę, o własnych wyłącznie siłach, własnym przemysłem i własną pracą. Musimy w każdym domu nagromadzić sobie skarb duchowy, t. j. oświatę, abyśmy od niej dowiedzieli się, jak w losie przeciwnym sobie poczynać, jak wytrwać odważnie. Musimy czekać, ale nie bezczynnie, tylko czuwać, ustawicznie stać na straży!«
Taką czy podobną radę w Paryżu wychodźcom naszym miał też dawać sławny historyk Guizot (Gizo) w słowach:
»Kształćcie się, bogaćcie się i — czekajcie!«
Ale Marcinkowski to samo wyłożył nam dobitniej, szczerzej, on nietylko radził, ale pracę nauczania zaczął od tego, żeby »wszystkie stany narodu zbratały się na równi, bo wszyscy Polacy równymi sobie są ludźmi, a każdy z nas na równi powinien poczuć swą godność człowieka«.
Nauka to nie nowa — bo od dwóch tysięcy lat niemal głosi ją Chrystus — ale ludzie o niej zapomnieli. Powtarzał ją i roztaczał niestrudzenie przed laty dwustu prorok narodu, ksiądz Piotr Skarga, ale wołanie jego było głosem wołającego na puszczy.
A jednak bez tej podstawy chrześcijańskiej w żadnym narodzie niema żywotności trwałej.
Łatwiej jednakże nauki te wypowiedzieć, aniżeli je wykonywać, bo każdemu z nas z osobna raczej wydaje