Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/63

Ta strona została przepisana.

się, iż on dla bliźniego dostatecznie jest dobrym i wyrozumiałym.
Ale równość tę ludzką Marcinkowski dalej tłumaczył tak:
»Równo, jak samego siebie, kochasz bliźniego, jeżeli mu życzysz i użyczysz tej samej oświaty, jaką ty sam otrzymałeś od innych lub jaką sam przez się osiągnąłeś«.
»Równo kochasz bliźniego, jeżeli równo i tak samo każdego stanu człowiekowi użyczasz swej pracy na wspólny czyli społeczny narodu pożytek«.
To główne Karola Marcinkowskiego hasło, to jego szlachetna istota, to źródło jego natchnienia, jego sprężystości, to pobudka jego ofiarności niezwykłej.
»Oświata i praca narody zbogaca« — twierdzi starodawna pomówka. — Kto ciemny (głupi, inaczej durny) i próżnuje, ten Polskę okrada, ten ją w nieszczęście pogrąża.
W jednem ze swoich ważniejszych przemówień Marcinkowski wypowie też takie »pobożne życzenie«, że gdyby ustawodawcy umieli wynaleźć ustawę, która nikomu nie dozwoli zostać głupim i próżniakiem, to w jednej chwili społeczeństwo ludzkie stałoby się rajem na ziemi.
A jakżeż to zabrać się do tego, żeby to wszystkich Polaków zrobić tymi »równymi braćmi«, oświeconymi i pracującymi dla dobra wzajemnego?
Marcinkowski miał na to sposoby, bo patrzał, jak gdzieindziej obywatele kraju pomoc sobie wzajemną dawali, tak zwaną »samopomoc«, z angielska »self-help«, a od przeciwnika czy wroga jej nie wyglądali. Na własną siłę tylko liczyli. Ale tę siłę już w sobie byli wytworzyli.