Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/71

Ta strona została przepisana.

wybitnych działaczy, tutaj zawsze witaliśmy zwykle uroczyście miłych gości z dalszych stron ojczyzny, jak poetkę Deotymę (Jadwigę Łuszczewską), Władysława Syrokomlę, tutaj przyjmowaliśmy Józefa Ignacego Kraszewskiego i pierwszego Sokoła galicyjskiego w roku 1869; tutaj też odbywały się uroczyste obchody narodowe, przedstawienia teatralne i koncerty, pókiśmy sobie własnego teatru nie postawili; tutaj też wystawiono wszelkie obrazy słynnych naszych malarzy, jak Matejki i Siemiradzkiego.
Całą osobną książeczkę możnaby napisać o tem, jakich to chwil uroczystych sala ta była świadkiem, zwłaszcza tych jubileuszowych rocznic, gdzie to Wielkopolska zbierała się, by potem czcić zasługi i wdzięczną pamięć twórcy tej instytucyi, Karola Marcinkowskiego.
Tymczasem żywym w swojej osobie na pierwszym balu, w sali tej wydanym, zjawił się sam Marcinkowski, chociaż zwykle nigdy przedtem, ani potem na tanecznych i hucznych zabawach nie bywał, ale chciał on obecnością swoją zaznaczyć tę pierwszą zabawę we własnym domu, na własnej sali. Uczestnicy balu tego opowiadali, że Marcinkowski zjawił się w białej kamizelce ze srebrnemi wypustkami, lecz trudno teraz już dociec, dlaczego Marcinkowski od innych się odróżniał. Chybaby tym sposobem zaprowadzał jaką »nową modę« na prośbę jakiego początkującego krawca poznańskiego, i tem mu w zarobkowaniu chciał dopomódz.
Bo rękodzielnikom i rzemieślnikom Marcinkowski sprzyjał bardzo gorąco. Chciał, aby Poznańczycy nauczyli się wytwarzać taki sam towar doborowy, jaki u niemieckich kupców lub w innych miastach kupowali zwłaszcza obywatele wiejscy, albo też z innych obcych miast czy krajów je sprowadzali. Tymi dobrymi dostawcami zapełnić chciał składy nowej spółki. To też wyszukiwał naumyślnie ludzi, do rzemiosła czy kupiectwa uzdolnionych, pożyczał im pieniędzy, aby się w zawodzie swym wydoskonalili w lepszych warsztatach czy fabrykach, a potem w Po-