Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/72

Ta strona została przepisana.

znaniu osiedlili. On też namówił Jana Konstantego Żupańskiego, aby otworzył księgarnię, jakiej wówczas w Poznaniu jeszcze nie było. Nie skończylibyśmy po nazwisku wyliczać szeregu tych kupców i przemysłowców, których Marcinkowski namówił do ulepszonej pracy zawodowej; on sam mógł o nich nawet zapomnieć, tak wielkim był ich zastęp. Ale nasz działacz nie ustawał na chwilę, ciągle współobywatelom dopomagał, aby się pieniężnie dźwigali.
Marcinkowski szedł prosto do wyraźnego celu: tworzył u nas i powiększał pracujący, dzielny, miejski stan średni, zasobny, sprawny i zamożny, taki sam, jaki już istniał we Francji i Anglii i stanowił jednę z podwalin bytu narodowego. Słusznie go tedy nazwiemy ojcem stanu średniego w dzielnicy naszej, gdyż on zapoczątkował ruch i sprawność Poznańczyków, żeby się do handlu i rzemiosła zabrali.
Na wschodzie (w Turcyi i Egipcie) publiczną, jakoby uliczną wystawę nagromadzonych różnorodnych towarów, na przekup (handel) przeznaczonych, nazywają »bazarem«. Takie też miano otrzymały dom i spółka kupiecka, założone przez Marcinkowskiego.
»Bazar Poznański«, którego Marcinkowski pierwszym był dyrektorem, w poczet firm sądowych zapisanym został w czerwcu roku 1842. Założyciele spółki tej zawiązali się na lat 24 i odrazu na mocnej, zdrowej stanęli podstawie.
Z dochodów swoich szóstą część odkładać postanowili na wydatki nieprzewidziane, dwie szóste na dalsze i ciągłe dźwiganie przemysłu i rolnictwa. Dopiero druga połowa dochodów mogła w stosunku do udziałów wpływać do kieszeni właścicieli udziałów czyli akcyi, jako osobisty zysk od włożonego w instytucyę Bazarową kapitału.
Bo zamiary ówczesnej dyrekcyi Bazarowej, czyli dziewięciu innych współpracowników Marcinkowskiego, nie były wyłącznie kupiecko-samolubne. Nie na to oni »Bazar« założyli, żeby z niego dla siebie wyłącznie wydobywać korzyści, osobiście kieszeń własną bogacić. Obywatele ci zysk