Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/73

Ta strona została przepisana.

swój zamierzali obrócić na inne, nowe dzieło społeczne, niezbędne, konieczne.
Marcinkowski przekładał im, iż należy nam co prędzej założyć Bank własny, t. j. nową wzajemną pomoc pieniężną, czego jeszcze u nas nie było, i na co jeszcze społeczeństwo nasze długo potem miało poczekać. Ziemianie zaś zamierzali stworzyć szkołę rolniczą, za czem Marcinkowski, chociaż z zawodu nie rolnik, niejedną kopię skruszył odważnie.
W dyrekcyi Bazarowej przeważali ziemianie: Józef Grabowski, Julian Jaraczewski, Tertulian Koczorowski, Józef Łubieński, Maciej Mielżyński, Gustaw Potworowski, Józef Sułdrzyński, jeden był w niej duchowny: ks. kanonik Brzeziński, a z mieszczan, oprócz Marcinkowskiego, jako syndyk czyli doradca prawny, Mioduszewski. Wszyscy oni jednak przejęci byli wtedy demokratycznemi zasadami Marcinkowskiego, t. j. wszystkim stanom równie szczerą i braterską dać chcieli oświatę. A że Marcinkowski był uosobieniem sprawiedliwości, a ziemię ojczystą kochał nie słowem, ale sercem, nie połową duszy, ale duszą całą, że, jak dawni Rzymianie mówili, gotów był jak orzeł bronić jej dzióbem i pazurami, więc do kolegów swoich na zebraniach wołał głosem wielkim:
»Wszakże ja doktór, a jednak widzę, że tylko dla nieumiejętności gospodarstwa dobra wasze z rąk waszych wychodzą!«
I jak gdyby miał przeczucie gorszej jeszcze klęski, jaka za lat czterdzieści gromem na nas spadła, dodawał z błaganiem:
»Zlitujcie się sami nad sobą! Radźcie, aby utworzyć instytut rolniczy!«
Bo nie było jeszcze wtedy dla nas osobnych szkół i wydziałów rolniczych, gdzieby wiedzy gospodarowania na roli uczono podług ksiąg i wykładów znawców, to jest teoretycznie, i gdzieby zarazem uczono gospodarowania praktycznego. Na te zakłady długo jeszcze czekać musieliśmy.