Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/76

Ta strona została przepisana.

dusznego serca przyjaciela, a zwłaszcza do Macieja Mielżyńskiego z Chobienic, aby ten dla potrzebującego szkatułę swoją otworzył. I przyjaciel ten serdeczny dawał, bo był możnym, prawdziwie wiele możnym panem i prawdziwie »jaśnie oświeconym«.
Ale nietylko do miennych ziemian pukał Marcinkowski. Gdy była gwałtowna potrzeba, rozpisywał się do swoich kolegów zawodowych, zaufanych, do doktora Kapuścińskiego w Środzie naprzykład, żeby wśród swoich znajomych zebrali lub z własnej kieszeni dali temu a temu tyle a tyle pieniędzy na skończenie nauk. Bo wiemy, jak to dzisiaj jeszcze niejeden student przebije się szczęśliwie przez czas uniwersytetu, lecz zabraknie mu grosza na przetrwanie czasu składania wszystkich egzaminów. I wtedy jak ten borykający się z falami wzburzonemi ubogi rybak rozbije się przed samą przystanią, tak też i ów młodzieniec do celu nie dochodzi. Nieraz, złamany i zniechęcony, zamiast stać się pożytecznym członkiem społeczeństwa, z fałszywego wstydu zakałą jego zostaje.
Więc dla takiej ubogiej a porządnej, zdolnej i szlachetnej młodzieży Marcinkowski zacznie stałe gromadzić fundusze — staje się żebrzącym apostołem oświaty. Przed nim jeden już wielki Polak, Stanisław Staszyc, mieszczanin z Piły, był krzewicielem oświaty wśród ludu, któremu życie poświęcił, a nawet majątek, pracą i oszczędnością zdobyty, ziemię swoją po śmierci między włościan rozdać nakazał. Teraz Karol Marcinkowski, mieszczanin z Poznania, staje się pierwszym głównym krzewicielem oświaty i z pośród ludu świeże umysły i serca wyszukuje.
Wielkość i pożyteczność dzieła mierzy się jego ciągłą trwałością.
Wincenty z Pauli bezdomne dzieci zbierał z ulicy, żywił i wychowywał, chorych odwiedzał — dzieło jego dalej prowadzą niewiasty zakonne i świeckie.
Przed nim jeszcze ksiądz Piotr Skarga u nas założył bractwo miłosierdzia i Bank pobożny — instytucye te do dzisiaj istnieją.