Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/83

Ta strona została przepisana.

całej kuli ziemskiej Polacy sami sobie pomagać muszą, nikt mim też, prócz Boga, nie pomoże.
Ale Marcinkowski wtedy r. 1844 mówił do samych ludzi wykształconych, więc sposób jego wysłowienia się, inaczej: styl jest tedy dość zawiłym, trudnym do zrozumienia. Jednakże niektóre ważniejsze jego twierdzenia przy dobrej woli zrozumiemy i spamiętać je sobie potrafimy.
Dążąc do ugruntowania szczęścia wszystkich pojedyńczych członków narodu, prezes Tow. Pomocy Naukowej tak mówił:
»…Jak wichry i nawałnice niszczą przyszłe żniwiarza nadzieje, tak przewrotności urządzeń towarzyskich (tyle co społecznych), niszczące swobody rodu ludzkiego, są przeznaczenia jego wrogami. Wzdryga się natura ludzka na wszystko, co duszę lub ciało krępuje, co jednej lub drugiemu wolnego rozwijania się dozwala, co w myśli swobodę uśmierza, a ciało niedostatkiem lub katuszą gnębi«.
A pamiętajmy, że wtedy to poddaństwo zniesionej w środkowej Europie jeszcze nie było, że jeden stan miał się za lepszy od drugiego, gdyż osobnych jeszcze zażywał przywilejów. Rewolucye, na »wiosnę ludów« z r. 1848 wybuchłe, jeszcze ludom nie były dały równouprawnienia obywatelskiego. Uczy więc Marcinkowski i nawołuje nas, abyśmy wszyscy Polacy poczuli się wyzwolonymi, wolnymi na duszy i ciele:
»…Do takiego stopnia wyzwolenia, którego szczytem w duszy naszej jest samodzielne uczucie godności człowieka, społeczeństwo ludzkie tylko równem dla wszystkich rozkrzewieniem oświaty przyłożyć się zdoła«.
»Takie uznanie własnej godności jest przeczuciem Boga, z którego początek swój wzięło, a następnie stanie się źródłem najczystszej jego miłości, stanie się bodźcem do zamiłowania cnoty, do wywołania w sobie najczystszych poświęceń«.