Strona:Helena Rzepecka - Kim był Karol Marcinkowski.pdf/91

Ta strona została przepisana.

zanim się do nich dostał, przez chorobę zjedzony powędrował na »księżą oborę«.
Więc zapobiegliwy a dobroczynny Marcinkowski kolegów swoich w radzie miejskiej — bo jako rajca miasta Poznania, Marcinkowski nadzwyczaj był sumiennym i troskliwym — rajców innych przygotował na to, aby zarząd miasta, jako taki, inaczej: magistrat, przynajmniej zdrowych ubogich Poznania w stałą wziął opiekę i starał się ubóstwu ulżyć, a co jeszcze ważniejsze, nędzy zapobiedz.
Do tego nowego dzieła zawezwał on wszystkich obywateli Poznania bez wyjątku, Polaków i Niemców; członkami jego zostali i nasz arcybiskup i superintendent, to jest najwyższy urzędnik ewangelickiego wyznania, i nadrabin wyznania mojżeszowego. Bo miłosierdzie nie rozróżnia narodowości ni wyznania. Uczucie ludzkości każe ratować każdego ubogiego cierpiącego.
I wtedy to w roku 1845 Marcinkowski potrzebę i konieczność takiej pomocy wykazał w osobnem, znowu pięknem bardzo przemówieniu o zadaniach przyszłego »Towarzystwa ku wspieraniu ubogich i biednych«.
Oto znowu kilka pięknych jego myśli:
»…Dzieło to ma obejmować rozpoznanie całego obszaru nędzy i niedoli klas ubogich, upadających codzień pod uciskiem niedostatku, ma dalej zgłębić przyczyny ich nędzy materyalnej, a następnie obmyślić środki usunięcia już dokuczającej biedy i zaradzenia grożącej«…
Tu znów podziwiajmy przenikliwą roztropność Marcinkowskiego, który daje nam wskazówki takie:
»Węgielnym kamieniem dobrobytu ziemskiego jest praca. Dopiero ona pociąga za sobą skromność, rządność we wydatkach, moralne prowadzenie się i sumienne pełnienie swoich obowiązków.
Otóż ludzi ubogich nasamprzód trzeba nauczyć, aby pracę pokochali, trzeba im dalej pracy dostarczyć, a następnie pracę tę wynagrodzić tak, aby człowiek pracujący mógł się uczciwie utrzymać.