Strona:Helena Rzepecka - Poznań.pdf/33

Ta strona została przepisana.

nem polu tarczy herbowej umieszczone. W tymże złotym przybytku widzimy dwa kryształowe, drogocenne świeczniki, które ksiądz Ledóchowski z Rzymu przywiózł jako dar dla kaplicy pierwszych królów. Nad wejściem chórki, na które z dwóch stron schodki prowadzą. — Kaplica bogata i piękna, olśniewa przepychem, ale szlachetnym i nie przesadzonym, — złotą być musi, boć jest spoczynkiem potężnych królów, tych królów, których zasług: miłości ojczyzny i ludu, wszystkiem złotem świata nie okupisz. Więc też ofiar na odnowienie kaplicy nie szczędzili Polacy z hrabią Edwardem Raczyńskim, na czele, który głównie z własnej szkatuły tego pięknego dzieła dokonał.
Wychodząc z kaplicy złotej, mamy przed sobą piękną płytę grobową (tumbę) biskupa Nowodworskiego. Przechodzimy mimo dwóch zakrystji, jednej dla kanoników, drugiej dla duchowieństwa niższych stopni, między niemi starodawne grobowce, aż stajemy u dwuokiennej kaplicy św. Krzyża, tak zwanej od godła męki Chrystusowej, które przez lat 130 na bramie wrocławskiej jaśniało, o przeniesienie go zaś do katedry tak mówią stare kroniki kościelne. Gdy pewnego razu do bramy wrocławskiej zbliżały się tłumy, wiodąc na szubienicę skazańca, nieszczęśliwy młodzieniec rozrzewnił się na widok krzyża i zapłakał, wołając: »Boże, czy pozwolisz, żebym tak niewinnie zginął?« — »A co ja uczyniłem, że na tym krzyżu niewinnie wisieć muszę?« — dał się słyszeć głos jasny i wyraźny — Ukrzyżowany przemówił. Ka-