Strona:Helena Rzepecka - Poznań.pdf/42

Ta strona została przepisana.

zów Napoleon, kiedy to żydki w Swarzędzu, by mu przyjemność sprawić, przebrały się za Turków, a gdy nadjeżdżający ze świtą cesarz, powstrzymując się od śmiechu, twarz trochę niewyraźnie skrzywił, wtedy naczelnik kostjumowanej gwardji łamaną polszczyzną zaręczył bohaterowi, żeby »się nie bał«, bo oni nie prawdziwi Turcy, tylko przebrane »żydki swarzędzkie«.
My jednak tak daleko nie dążymy, gdyż naszym celem nie Warszawa, do której obecnie już koleją żelazną jedziemy na Nieszawę lub Kalisz; stajemy więc u podtatusiałego nieco staruszka, gotyckiego kościołka pod wezwaniem św. Jana. Na tem miejscu dawno już bardzo wznosić się miał kościołek św. Michała; przy nim Mieszko Stary, książę wielkopolski, osadził rycerzy św. Jana, zakonników, którzy w Ziemi Świętej grobu Chrystusowego orężem strzedz mieli, oraz pielęgnować w szpitalach chorych pątników, ale kiedy Turcy chrześcijanom tę pamiątkę odebrali, zakon przeniósł się do Europy; naprzód osiedlił się na wysepce morza Śródziemnego, Malcie, skąd potem do innych krajów zakonników tych wzywano. Podobnie jak Krzyżakami, rządził nimi komandor (komtur), stąd też taki zwierzchniczy klasztor, siedzibę w. mistrza, komandorją zwano. I poznańska komandorja, w w. XVI-ym zbudowana, w XVII-ym jeszcze nosiła na grzbiecie wysoką wieżę, pod której sklepieniem znajdowały się grobowce. I tutaj pod Poznaniem kawalerowie maltańscy mieli swoją Maltę, ale nie wyspę, tylko folwark na wzgórzu, które od kościołka na nieboskłonie spostrzegamy. A ciekawe