Strona:Helena Rzepecka - Poznań.pdf/62

Ta strona została przepisana.

do kościoła, wybudowanego przez najstarszych t. j. najdawniej w Poznaniu osiadłych zakonników, do starego kościoła O. O. Dominikanów. Ze Śródki na lewy brzeg Warty przenieśli się już byli ci zakonnicy za czasów Kazimierza Wielkiego, lecz dopiero za Zygmuntów murowany kościół i klasztor tutaj wystawili. Ale Szwedzi i nad tymi sługami Bożymi znęcać się nie omieszkali: przeor Wojciech Siekielewicz w przeciągu trzech dni miał im dać okupu 10.000 tynfów, albo głową nałożyć. Mieszkańców Poznania Szwedzi z pieniędzy jak cytrynę już wycisnęli, klasztor miał tylko 1.600 tynfów całej gotówki, więc przeor gotował się już na śmierć, bo znikąd pieniędzy pożyczyć nie mógł, gdy wtem żona kupca poznańskiego, Rydlowa, luterskiego wyznania, 7.000 tynfów komendantowi dała, księdza od śmierci, a kościół i klasztor od spalenia ocalając. Wchodzimy do obszernej przedsieni i na prawo na kamiennych płytach widzimy, jak wysoko w rozmaitych czasach woda Warty kościół zalewała, bo mieszkańcy nie znali jeszcze sztuki ograblania koryta rzeki, żeby spustoszeń powodzi uniknąć. Siła i nacisk wody na mury tak były wielkie, że wskutek nich zawaliło się sklepienie kościoła i runęło do wody, świątynię podmywającej. Dominikanie w swem zgromadzeniu mieli wielu uczonych, z ich grona wyszło też kilku biskupów poznańskich. Z obszernego kościoła wchodzimy do kaplicy św. Jacka Odrowąża, na której ścianach przed dwustu laty odmalowano dzieje tegoż świętego zakonnika; dzisiaj w części murów poklasztornych, na czytelnie,