Strona:Helena Rzepecka - Poznań.pdf/64

Ta strona została przepisana.

wej wiedzę czerpiącą, Karolowi Marcinkowskiemu wdzięczność swą wyraziła. Kościołem pod wezwaniem św. Wojciecha starszy jeszcze od Przemysławowego Poznania, chociaż dzisiejsze mury w wieku XVI-ym stawiano, pewnie kosztem biskupów poznańskich; był on parafją dla wsi okolicznych, Winiar, Jeżyc i Sołacza przedewszystkiem; w nim chowali się też Naramowscy, dziedzice sąsiednich Naramowic. Przy tym kościele po roku 1863-im proboszczem był zacny ksiądz Franciszek Bażyński, który pierwszy u nas postarał się o dobre i tanie książki do czytania; w przeciągu lat 40 rozeszło się ich przeszło miljon za jego sprawą. Z wzniesienia, na którem kościół zbudowano, piękny rozciąga się widok na przeciwległe wzgórza, fort winiarski, znany w Polsce chociażby tylko z Marji Konopnickiej opowieści, jakie tam po roku 1848-ym zmiany zaprowadzono, jak stary wiarus wybuchem płaczu żegnał się z drogą przeszłością, ze swem nabożeństwem i kapelanem. A w forcie tym silnym, obwarowanym, jakby jądrze całej warowni, siedzieli w kajdany okuci Polacy, którzy fort odbić i odebrać chcieli, a których z tego lochu do berlińskiego więzienia potem na sąd odwieziono. Tutaj czas na przymusowem rozmyślaniu spędzali: Aleksander Guttry, Władysław Niegolewski, Ludwik Mierosławski i inni.
A dalej, poza gmachami nowej rzeźni miejskiej, widnieją mosty kolejowe na Warcie i Cybinie, którymi to słowa nasze bratnie, jako i to pisanie o Poznaniu do drogiej, serdecznie ukochanej Warszawy się dostają; widnieją wieże ka-