Strona:Helena Rzepecka - Poznań.pdf/74

Ta strona została przepisana.

Polacy na rozprawy i zdobywanie dalszej wiedzy, i to pod przewodnictwem najstarszego w Wielkopolsce uczonego, dziejopisarza księdza biskupa Likowskiego.
Do jednego gmachu jeszcze zajrzeć powinniśmy: niestary on, ale skromny, mały i ukryty, zasłonięty domami innymi: to teatr nasz poznański, gdzie grali tacy artyści, jak Józef Rychter, Helena Modrzejewska, Stanisław Barcewicz, Ignacy Paderewski i inni znakomici goście, którym Poznań był drogim. Bo o naszej kolebce Piastowskiej i w teatrze nigdy nie zapominano.
Spamiętajmy więc sobie, jaki to potężny, poważny, a kochany był ten Poznań starodawny, patrzmy, jak zawsze jeszcze wiele w nim ludzi i pamiątek, których kochać nigdy nie przestaniemy, chociaż już od roku stanął w nim zamek-olbrzym nowy.
Otóż pod ryciną tego nowego gmachu-olbrzyma umieszczono znaną bajkę biskupa Krasickiego, przed stu laty ułożoną, ale na końcu ze stosowną odmianą, w Warszawie dokonaną:

Że zamknięty w skorupie niewygodnie siedział,
Żałowała mysz żółwia — ten jej odpowiedział:
Miej ty sobie pałace, ja mój domek mały,
Przetrwa zamek poznański prosty wóz Drzymały.


Pewnieście o tym wozie nieco już słyszały:
Dziwował mu się długo i szczerze świat cały.