Strona:Helena Staś - Perła.djvu/2

Ta strona została uwierzytelniona.

dłoni starszych braci, albo też wydzierano mi je bez ceremonii. — Oprócz więc miłych koralików, których nagromadziło się mnóstwo nie było zresztą do cze go się przywiązać.
Pierwszego zatem lata, w którem zaznacza się moja samodzielność, odtrącona od starszego towarzystwa, siadałam pod gruszą, rozkładałam czarodziejskie koraliki i niby w świat czarowany w nie patrzyłam. A jakie to promienie w słońcu z nich biły! jakie kolory w świetle się uwidoczniały! A co one to przedstawiały? Naprzykład ten wielki biały, nazywany przez wszystkich perłą, a najwięcej przezemnie upodobany, nazywałam matką, reszcie, dałam nazwy wszyst kiego tego, co mnie otaczało.
Takie rozpoczynają się w mgli stej mej pamięci pierwsze na zewnątrz dziecięcego świata — dni.
Naraz, uwagę moją zajmuje zaglądająca co chwilę z za sąsie dniego płotu brudna, obdarta dziewczynka. Może była trochę starszą odemnie, a może i nie. Jest ona wstrętnie brzydka. Sukienka na niej połatana i potargana. Twarz cała pokryta piega mi, oczy zbolałe — czerwone, — na głowie rude kołtuny.
Naturalnie zmysł mój spostrzegawczy nie był jeszcze tak wyrobionym, abym od razu zauważyć mogła ujemne strony bie dactwa, mnie zajęła jedynie równa mi wzrostem istotka. Odkąd ją spostrzegłam całe godziny wpatrywałam się w — a ona we mnie.
Matka moja musiała zauważyć tę niemą rozmowę dwóch samotnych dziewczynek i zrozumieć ich chęć, bo pewnego dnia chcąc nam widocznie ułatwić wzajemne poznanie zawołała:
— Hanka, chodź się bawić z Helą, a bądź grzeczną!
Do mnie zaś:
— Bądź dobrą dla Hanki, bo ona biedna cały dzień bez matki jej matka pracuje w polu.
Nie wiedziałam co to znaczy pracować w polu, ale zrozumiałam okropnocść słów “cały dzień bez matki”, i rzeczywiście byłam dla Hanki dobrą. Odkryłam przed nią cały mój świat — moje koraliki. Mogła się niemi bawić dowolnie ile tylko chciała.
Hanka, pozostawiona całe dnie sama sobie, widocznie wybiegała dalej i nóżkami i myślą odem nie. Samodzielność i swoboda wy robiły w niej szerszy światopogląd; — znała ona domy i ich położenie nawet z drugiej strony kościoła. Podziwiałam w duchu jej wiedzę, a po trochu przejmowałam się nią.
Dozwoliłam Hance nazwać per łę — matkę — Kościołem, czego się napierała, a inne koraliki to