Strona:Helena Zborowska - W niewoli u Mahdiego czyli Bitwa pod Omdurmanem.pdf/14

Ta strona została uwierzytelniona.

— Witam cię, Jussufie, — rzekł Arnold. — Cóż nam przynosisz dobrego?
— Niech Mahomet przyjmie was do raju, — odrzekł Jussuf, ściskając im ręce. — Mam dużo dobrych wieści.
— Czyżby to znaczyło, że wreszcie wyrwiemy się z rąk tych czarnych djabłów? — zapytał Wacław drżącym ze wzruszenia głosem.
— Tak jest, ramię Allaha dosięgło tych synów szatana, tych przeklętych morderców naszego szeika. Dzielna armia Chana Inglisów rozbiła dzisiaj ich wojska i Uad Regiumi dostał rozkaz wystąpienia przeciwko niewiernym, jak nazywają żołnierzy kedywa. Zielona chorągiew proroka powiewa już na murach Omdurmanu.
— Aha, to dlatego taki był rano gwałt i alarm, — zauważył Bonnet, — i czy ty myślisz, Jussufie, że teraz właśnie dobra do ucieczki pora?
— Na święty kamień Kaaby, jest to jedyna odpowiednia chwila, aby uciec od tych szatanów, co sami siebie pra-