Bez wątpienia czyta się w Polsce wiele. Jeśli chodzi o literaturę piękną, więcej niż na zachodzie, w krajach o wyższej stopie życiowej, większej cywilizacji, dojrzalszej kulturze. Czasopiśmiennictwo literackie prawie nigdzie nie mogłoby liczyć na tak masowego odbiorcę jak w Polsce. Dziwią się temu bez przerwy obcokrajowcy. Nawet zazdroszczą nam zagraniczni intelektualiści i ludzie pióra. Czy jednak rzeczywiście mamy pod tym względem tylko powody do zadowolenia? Przypuszczam, że nie. Czytelnictwo nie może być zjawiskiem oderwanym od poziomu ogólnej humanistycznej kultury członków danego społeczeństwa, samo w sobie czytelnictwo niczego jeszcze nie oznacza. Może być całkowicie bezużyteczne, może zaspokajać potrzeby wcale nie świadczące o kulturze, w skrajnym ujęciu może być świadectwem jej braku. Wydaje mi się, że w naszej sytuacji wszystkie te niebezpieczeństwa są realne. Dosyć wiele objawów świadczy o tym ponad wszelką wątpliwość. Wszystko zależy bowiem od tego, po co się czyta i co się przez czytanie osiąga. Lękałbym się odpowiedzi na obydwa te pytania. Z wielorakich względów. Zbyt wiele dowodów na to, że u nas i pisze się, i organizuje czytanie, i czyta się z przyczyn i dla celów z punktu widzenia humanistycznej kultury wątpliwych. Niejednokrotnie z kulturą sprzecznych.
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/11
Ta strona została skorygowana.
O CZYTANIU