przeciwnego. Ich wybory były, jakie były. Myszyńskiemu nie udał się nawet unik, który stał się źródłem jego stałego niezadowolenia z życia, chociaż na dobrą sprawę był to unik najrozsądniejszy z rozsądnych. Może nawet cały życiowy żal Myszyńskiego wypływa stąd, że ten unik był taki rozsądny, taki na swój sposób szczęśliwy, taki pod wieloma względami błogosławiony. Dobrnąłem od innej strony do tego, do czego obiecałem powrócić. Do sprawy cudownej naiwności Janus za Myszyńskiego.
Słowo naiwność ma tu sens nie potoczny, lecz, że tak powiem, filozoficzny. Tak doskonale sceptyczna wiedza o życiu powinna pozbawić Janusza Myszyńskiego wszelkiej ciekawości spraw ludzkich. Wiedząc wszystko o tym, co jest jedynym efektem ludzkich poczynań, powinien by on już niczego nie pragnąć. On pragnie absolutnie wszystkiego. Tak samo życia jak śmierci, tak samo szczęścia jak cierpienia. Wszystko, co posiadł (w jakimkolwiek sensie), jest dla niego bez wartości. Wszystko, co go ominęło czy mogłoby ominąć, wzbudza jego pożądanie. On jest nawet mistrzem rezygnacji, ale rezygnacja jest także formą posiadania. On pragnie wolności rezygnowania, on bezgranicznie cierpi, gdy musi rezygnować. Myszyński uczynił swoim plenipotentem w działaniu Andrzeja Gołąbka, który musi zabijać swego wuja i swoją kochankę. Myszyński nie mógłby się pogodzić nawet z tą rezygnacją, gdyby to nie była rezygnacja w każdej chwili do cofnięcia. Myszyński do końca nie może się pogodzić z rezygnacją z losu Wołodi Tarło, ponieważ okazało się, że musiała to być rezygnacja ostateczna. Los Wołodi Tarło niewiele chyba jest lepszy od losu Kazimierza Spychały, ale los Kazimierza Spychały je st prawie jak własny, los Wołodi Tarło stał się całkowicie niedostępny. Całą
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/122
Ta strona została przepisana.