jest napięciem kierunkowym, staje się, w każdej chwili zdobywając nowy obszar dla życia, gdy przeszłość, którą staje się każda chwila, odpada, ścieka, podobnie jak wydzieliny ciała, i odrywając się od tego strumienia, płynącego bezustannie naprzód, zmienia się sama w sobie i nie podlegając już ciążeniu, ulatnia się w najbardziej lotny element, którego niepodobna zidentyfikować“ (str. 229).
Konkluzja ta jest jedną z prób podsumowania wysiłków Edwarda Ostrzenia, żeby wskrzesić własną przeszłość duchową. Wszystkie te wysiłki są daremne i bezcelowe. Rodzice są dla niego bardziej rzeczywiści po ich śmierci niż za życia. Nie dadzą się odtworzyć owe stany niedostrzegania ich i nierozumienia, którym podlegał w dzieciństwie. Nie da się odtworzyć miłość i jej obiekty, ponieważ miłość ze swej natury jest niepojęta poza czasem jej trwania. „Do istoty tego zjawiska należy nieokreśloność, jakaś nowa logika widzenia, która osobom postronnym wydaje się czymś w rodzaju pomieszania zmysłów i zatraty zdrowego sposobu myślenia, a jest zapewne tylko wyzwoleniem się wyobraźni, dotychczas ograniczonej przez zdrowy rozsądek; pokazuje ona naocznie, że świat nie jest tak łatwy do zgłębienia, jak może się wydać w pierwszej chwili, że rozstępuje się i rozszerza w różnych kierunkach, których istnienia nawet nie podejrzewaliśmy“ (str. 94). Pamięć, która nie zachowała twarzy, gestów i słów najbliższych, którzy byli wszystkim na świecie, jest usłużna i obsesyjna, gdy chodzi o zdarzenia i wówczas, i dziś pozbawione wszelkiej wagi. „Wypaliły się moje wielkie uczucia, w proch padły miasta i państwa, a ta uczennica, nie znana mi z nazwiska i z imienia, trwa dotąd, może to drwina losu, który ukazuje mi naocznie i z całym cynizmem znikomość wszystkiego, co przeżywa-
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/127
Ta strona została przepisana.