Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/132

Ta strona została przepisana.
WSPÓŁCZUCIE

Zdeklarowałem się już wcześniej, że wyżej stawiam powieść Kawalca „W słońcu“ (1963) niż jego powieść „Ziemi przypisany“ (1962). Ten wybór był bardziej instynktowny niż racjonalny. Pewien pisarz, zwolennik odwróconej hierarchii obydwu świetnych osiągnięć Kawalca, uświadomił mi, że sprawa nie jest oczywista. Wysunął on niebagatelny argument, że narrator powieści „Ziemi przypisany“ jest partnerem tragedii starego chłopa — dwukrotnego zabójcy, a tymczasem narrator powieści „W słońcu“ jest sam nijaki i nie liczy się w tej historii, którą opowiada. Oczywiście, to nie jest zwyczajny zarzut formalno-kompozycyjny. Wiemy wszyscy, że ważne jest nie tylko to, o czym się mówi, ale także to, kto mówi. Zdewaluowane są co nieco prawdy bezosobowe. Wzniosłe słowa w ustach mydłka przestają być wzniosłymi słowami. Zawrotna kariera postaci narratora we współczesnej prozie to zjawisko pełne najgłębszych znaczeń. Ci wszyscy, którzy zapominają, kto opowiada historię doktora Faustusa, mają zamknięty na cztery spusty cały sens powieści Manna. Oni wpisują na rachunek Manna to, co Mann odstąpił naiwnej ofierze niemieckiego intelektualizmu i niemieckiej filozofii. Postać narratora, jeśli już pisarz do niej się ucieka, musi jak najbardziej być brana w rachubę.
Wracając do Kawalca, trudno zaprzeczyć, że na