Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/136

Ta strona została przepisana.
OKRUCIEŃSTWO

Nowy tomik opowiadań Anny Kowalskiej zawiera cztery utwory, z których, jeśli się dobrze orientuję, tylko trzy są po raz pierwszy publikowane. Wystarczy zresztą poprzestać na jednym z tych trzech, na opowiadaniu tytułowym. Nie waham się uznać „Ołtarzy“ (1962) za to, co Kowalska nazwała „opowiadaniem doskonałym“, które zdarza się jej „chwilami słyszeć w sobie“. Skłonny byłem niedawno wybierać z dorobku pisarskiego Kowalskiej kilka utworów, które mogłyby pretendować do jej ideału „opowiadania doskonałego“. Teraz nie mam wątpliwości, że Kowalska zbliżyła się najbardziej do swego ideału w „Ołtarzach“, bo w tym właśnie opowiadaniu „każde zdanie ma swoją utajoną konieczność“. Czy „Ołtarze“ spełniają drugi, wysunięty przez Kowalską, warunek „opowiadania doskonałego“, to znaczy, czy „całość wyraża po raz pierwszy rzeczy ostateczne“? To moim zdaniem jest warunek utopijny, a w każdym razie tak głęboko subiektywny, że krytyk, czyli ktoś z zewnątrz, nie ma w tej sprawie nic do powiedzenia. Twórca ściga niepowtarzalność, krytyk czuje się jako tako pewnie, gdy potrafi wykryć jak najwięcej powtarzalności. Nie byłby sobą, gdyby tego nie potrafił. Uznawszy niepowtarzalność, musiałby pozostać wierny temu pisarzowi, któremu ją przyznał. Musiałby przed nim skapitulować, musiałby się z nim duchowo utożsamić,