„Historię tę nastręczyło mi z kolei filmowe zamówienie na scenariusz“ — zwierza się Mach w kilku zdaniach posłowia do powieści „Agnieszka córka Kolumba“ (1964). Filmowa geneza tej powieści jest oczywista i na pewno dla jej kształtu decydująca. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na co innego. Na tę mianowicie okoliczność (wewnętrzną, nie zewnętrzną), że Mach po „Górach nad Czarnym Morzem“ (1961) musiał odczuwać coś w rodzaju zapotrzebowania na „filmowe zamówienie na scenariusz“. Wszystko w „Górach nad Czarnym Morzem“ prowadziło do wniosku, że jakkolwiek by się o to starać, dla twórcy nieosiągalna, a nawet wprost niemożliwa jest adekwatność zapisywanego do przeżywanego. „Góry nad Czarnym Morzem“ były — żeby użyć tego popularnego nazwania — antypowieścią, ale antypowieścią traktowaną nie wyznawcza, lecz sprawdzająco. W uproszczonej relacji można rzecz ująć w ten sposób, że Mach podjął się dowodu, że ambicje antypowieści są uproszczeniem sprzecznym z samą istotą powieściopisarstwa, które nie może być niczym innym jak swoistym baśniopisarstwem czy inaczej mitotwórstwem.
Po tak skrupulatnej penetracji intelektualnej, czym powieściopisarstwo jest, a czym być nie może, nic nie mogło być u Macha równie naturalne, jak potrzeba wypowiedzi powieściopisarskiej, całkowicie spontanicznej, a więc — żeby tak rzec — naiwnej. „Filmowe zamówienie“ trafiło u Macha na podatny grunt twórczy. W powieści czystej powrót do naiwnego baśniopisarstwa musiałby sprawić Machowi niejakie trudności. Utraconą naiwność odzyskać nie łatwiej niż dziedzictwo. Scenariusz filmowy to jednak co innego niż powieść. Sztuka filmowa jest sztuką bardzo młodą, a więc i w sposób naturalny naiwną. Na-
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/153
Ta strona została przepisana.