opowiadań bardzo różnorodnych, z rozległą gamą tonacji humorystycznych i parodystycznych. Taki na przykład Sławomir Mrożek zmusza do oswojenia się, a nawet do zmęczenia jego jednym rodzajem humoru i parodystyki. U Międzyrzeckiego z niczym się oswoić nie można, bo śmiech Międzyrzeckiego jest w coraz to innej tonacji. Bardzo często jest stłumiony, niemniej często jest ukryty, niekiedy jest ironicznym uśmiechem albo zdradza go jakieś nieznaczne zmrużenie oka.
Podejrzewam, że ogółowi czytelników podoba się głośny rechot Międzyrzeckiego. Mnie się także ten rechot bardzo podoba. Na przykład w opowiadaniach „Age of anxiety“ i „Szanowny autorze“. Tu śmiech Międzyrzeckiego pokrywa się z powszechnym poczuciem humoru i nie wymaga literackiego koneserstwa. W opowiadaniach tych Międzyrzecki parodiuje literacko parodystyczną mowę potoczną. Zwłaszcza w „Age of anxiety“. Czasami trochę żałuję, że Międzyrzecki w równym stopniu ma ucho do styków języka żywego i literackiego. Parodie języków literackich, żeby były szeroko uchwytne, muszą dotyczyć zjawisk powszechnie znanych. Na to Międzyrzecki jest zbyt wybredny. Stylu gazetowego nie chciałoby się Międzyrzeckiemu parodiować. Wytworna literacka i filozoficzna parodia w opowiadaniu tytułowym zbioru jest ekskluzywna. W tym zresztą wypadku nie mogło być inaczej z wielu względów. W każdym razie takie opowiadanie jak „Age of anxiety“ nie rzuca cienia na wytworność Międzyrzeckiego, chociaż parodia w nim zawarta nie jest tak wybredna jak gdzie indziej. Parodystyczność literacka nakłada się w tym opowiadaniu na parodystyczność mówionego stylu językowego i taka parodystyczność drugiego stopnia daje w rezultacie bardzo finezyjne efekty. Na
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/179
Ta strona została przepisana.