kucharkę opowieścią o chusteczce „wczora zabitego brata“ nie jest żadną sztuką. Wzruszyć kogokolwiek opowieścią o sobotach służącej Marysi jest sztuką nie lada. Ożogowi się to często udaje. Ożóg jest wrażliwy na poezję zwyczajności. Ożóg jest poetą zwyczajności.
Rozumiem motywy niczym nie zmąconego estetyzmu Ożoga. To naturalna reakcja na rozszalały antyestetyzm tak zwanej literatury wiejskiej, czyli wprost antyliteratury. Tak czysty estetyzm jest jednak możliwy tylko na marginesie współczesnej sztuki. Sztuka współczesna odziedziczyła po religiach ich funkcje moralne. Sztuka jest dziś w dużej mierze laicką religią współczesnego człowieka. Poprzez sztukę załatwia człowiek współczesny sprawy, których w inny sposób załatwić nie można. W sztuce wypowiada człowiek współczesny to, o czym dawniej rozmawiał jedynie z Bogiem. Prawdę mówiąc, nie ma dziś czystej sztuki.
Dostrzegam u Ożoga przejawy rezygnacji z czystego estetyzmu w całym szeregu najnowszych opowiadań. Chociażby w tytułowej „Chustce“, chociażby w „Amerykaninie“, chociażby w „Głuchym Jantku“. Są to najlepsze opowiadania Ożoga. Zamiar estetyczny kojarzy się w nich z zamiarem moralnym. Poezję zwyczajności obciąża sprawa moralna. Oczywiście nie w sensie dydaktycznym. Mam na myśli sprawę moralną jako atrybut przeżycia estetycznego. Można już także w kategoriach pozaestetycznych formułować sens opowieści o służącej Marysi („Chustka“), o chłopcu, który się zbuntował („Amerykanin“), o głuchym starcu, który do śmierci był zdolny do miłości („Głuchy Jantek“). W zakończeniu „Chustki“ sam autor sens ten wydobywa:
„Ileż lat minęło, Boże! Otwieram drzwi starej szafy
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/211
Ta strona została przepisana.