nie wynikało jednak więcej, niż chciano, żeby wynikało. Nawet penetracje najbardziej śmiałe nie przestawały być — należałoby powiedzieć — planowe. Także wtedy, gdy uznawano wyższość rzeczywistości snu nad rzeczywistością jawy (i takie koncepcje istniały). W rzeczywistości snu szukano nieraz głębszych nurtów życia. To było zresztą oczywiste nieporozumienie, bo najbogatsze życie w śnie nie dorównuje najuboższemu życiu na jawie. W rzeczywistości sennej rzadko szukano tego, co w niej najgroźniejsze: zbliżenia ze śmiercią.
Nie chcę powiedzieć, że Piętak przedsięwziął w swojej znakomitej powieści takie właśnie poszukiwania. Z wszystkich możliwych najbezwzględniejsze jest tabu śmierci. Wbrew takim czy — innym pozorom i w życiu i w sztuce śmierć nie ma siły przyciągającej. Nawet ta dobrowolna jest jedynie wynikiem niemożności życia i nie jest przedmiotem pragnień. Na jej krawędzi staje się zawsze z konieczności nie z dobrej woli. Tak też wygląda sprawa bohaterki i narratorki powieści „Plama“. Dla bohaterki powieści Piętaka krawędzią śmierci okazała się krawędź miłości, żeby sparafrazować jedno z najprzenikliwszych zdań Jarosława Iwaszkiewicza. Bohaterka „Plamy“ osiągnęła właśnie krawędź śmierci, a nie tylko krawędź życia, choć to rozróżnienie niesłychanie subtelne. Jest ono jednak dosyć istotne. Bohaterka „Plamy“ na krawędzi śmierci znalazła się dopiero wtedy, gdy straciła kontrolę nad swoją wyobraźnią. Ludmiła z „Plamy“ Piętaka poszła w ślady Ofelii z szekspirowskiego „Hamleta“. To niesłychana odwaga pisarska podjąć świadomie wzór szekspirowskiej postaci. Nie przeprowadzam — rzecz jasna — jakichkolwiek porównań, ustalam jedynie typologię zjawiska.
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/229
Ta strona została przepisana.